- 31 sierpnia! Tak, to już dzisiaj. - pomyślałam, gdy tylko przetarłam zaspane oczy. Moje 16 urodziny, tak długo na nie czekałam. Nie ważne, że oznacza to koniec wakacji, które i tak nie należały do najlepszych. Odkąd jestem w domu dziecka nic nie jest fajnego w wakacjach. Wolę chodzić do szkoły, lubię się uczyć. Nie jestem żadnym " kujonem ", po prostu na 8 godzin zapominam o swoich " rodzicach " i dlaczego to akurat mnie musiało się to stać, więc cieszę się, że za dwa dni zacznie się nowo rok szkolny w nowej szkole. Ale nie tylko dlatego obudziłam się tego dnia z uśmiechem na twarzy. Parę tygodni temu pani Śmielik - pracownica w domu dziecka oznajmiła mi, iż w moje 16 urodziny dostanę najlepszy prezent, jakie dziecko z sierocińca może dostać. Jestem ciekawa co to takiego. Może jakiś super, ekstra, wypasiony telefon komórkowy? Długo mogłabym myśleć nad tym co to może być.
Nie leniuchując długo w łóżku wstałam, wzięłam z szafy wybrane starannie na ten upragniony dzień ubrania i poszłam po cichutku się wykąpać.
Tutaj, w sierocińcu nie możemy kąpać się rano, tylko wieczorem. Dlatego zawszę muszę się skradać na paluszkach. Po 20 minutowym relaksie w gorącej wodzie - ubrana i uczesana w niedbałego koka oraz z lekkim tuszem na rzęsach - udałam się najciszej jak mogłam mojego pokoju. Wyłożyłam się z powrotem na zaścielonym łózku. Po chwili rozmyślania, usłyszałam przeciągliwe ziewanie mojej współlokatorki Weroniki.
- Już wykąpana? - popatrzyłam na jej zaspaną twarz.
- Jak zawsze - odpowiedziałam z uśmiechem na mordce.
Dziewczyna wygramoliła się z łóżka, wyszperała coś w swojej szafce i położyła się obok mnie.
- Wszystkiego najlepszego moja Ty HOT 16 ! - mocno mnie uścisnęła, po czym zapięła mi na nadgarstku złotą bransoletkę z wisiorkiem, na którym był napis " Friends forever ". Gdy to przeczytałam od razu ją przytuliłam.
- Dziękuję kochana. Nie musiałaś. - powiedziałam i wyszczerzyłam swoje wszystkie ząbki.
- Ale chciałam. Chcę abyś zawsze mnie pamiętała w trudnych dla Ciebie chwilach, gdy mnie nie będzie przy Tobie. Gdy spojrzysz na tą bransoletkę od razu pojawi się na Twojej twarzy uśmiech. Tak jak teraz Karinko.
- Dlaczego mówisz tak jakbyśmy miały się rozstać? - popatrzyłam na nią niepewnym wzrokiem, po czym dodałam. - Nie wybieram się nigdzie.
Po tych słowach, Weronika odwróciła głowę w stronę okna, wydawało mi się , że nad czymś usilnie myślała.
- Po prostu chcę abyś widziała, że na zawsze będziesz moją najlepszą przyjaciółką. - teraz spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- Kocham Cię. - odwzajemniłam uśmiech i przytuliłam ją mocno.
Weronika jest moją najlepszą przyjaciółką odkąd pamiętam. Trafiła tutaj trzy lata po mnie, gdy miała zaledwie 8 lat. Od razu się polubiłyśmy. Może dlatego, że obie lubiłyśmy kucyka Pony i laleczki Barbie, a zwłaszcza Kena. To ona pierwsza wiedziała o mojej miesiączce w szóstej klasie, o pierwszych zauroczeniach, pocałunkach i... W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę . - odpowiedziałyśmy, a po chwili ujrzałyśmy przystojnego bruneta o zielonych oczach.
- Wszystkiego najlepszego kochanie. - pocałował mnie czule w usta i wręczył bukiet róż. - 16 róż dla Ciebie w Twoje szesnaste urodziny.
- To ja Was zostawię samych gołąbeczki. - posłałam jej wdzięczny uśmiech, a potem widziałam tylko zamykające się drzwi.
Spojrzałam mojemu chłopakowi w oczy.
- Dziękuję. -przeczesałam ręką jego gęste włosy i złożyłam pocałunek na jego ustach. Mimo tego, że się uśmiechnął wydawał się jakiś smutny. - Co się dzieje? Wydajesz się jakiś smutny.
- Nie. Nic się nie dzieje. Będzie mi Ciebie brakowało. - ostatnie słowa wypowiedział tak cicho. że ledwie je usłyszałam.
- Że co? Dlaczego tak mówisz? W zasadzie WY mówicie. Najpierw Werka rano, teraz Ty. Tomek, o co chodzi? - spojrzałam na niego smutnym wzrokiem czekając na odpowiedź.
- Dowiesz się w swoim czasie maleńka. - po tych słowach przyciągnął mnie do siebie i przytulił tak mocno jakby robił to ostatni raz. Po chwili ujął moją twarz w ręce, spojrzał mi w oczy i pocałował tak namiętnie, że myślałam , że zaraz odlecę. Nogi mi się ugięły, czułam jak opieram całe swoje ciało na nim. Oderwał usta od moich, popatrzyłam na niego zmieszanym wzrokiem, a On tylko uśmiechnął się cwaniacko. Uderzyłam go lekko w ramię i zaśmiałam się.
- To nie moja wina, że tak na mnie działasz miśku. - położyłam się na łóżku i poklepałam po łóżku obok siebie, licząc na to , że zajmie miejsce obok mnie. Jednak chyba się przeliczyłam, bo stał w tym samym miejscu co minute temu.
- Mam coś jeszcze dla Ciebie myszko. - nawet nie spostrzegłam, gdy wyszedł z pokoju, a po chwili znów w nim był. Położył się obok mnie i podał mi ramkę. Niby zwykła ramka ale , gdy zobaczyłam zdjęcie, na którym jesteśmy razem uśmiechnięci i przytuleni do siebie od razu wywołało to na mojej twarzy szczęśliwy i szczery uśmiech.
Zdjęcie było zrobione 8 września, po tym jak poprosił mnie abym została Jego dziewczyną.
- Jest to najlepszy prezent jaki mógłbyś mi dać. - przytuliłam się do jego ramienia i już po sekundzie poczułam jak się unoszę do góry, by po chwili leżeć na Nim. - Kocham Cię jak nikogo innego. Obiecaj , że tak już będzie zawsze.
- Obiecuję maleńka. Nie ważne jak byś daleko ode mnie była zawsze będę Cię kochał. - pocałował mnie w czółko i dodał. - Chodźmy na śniadanko, już Ci w brzuszku burczy głodomorku.
Roześmiałam się. Owszem bardzo lubię jeść i nie przejmuję się tym, że mogę przytyć. Chociaż nic takiego się nie dzieje. Mogłabym jeść cały czas i ani grama nie przybiorę na wadze.
- Masz rację, nie jadłam już 10 godzin! To jest straszne! - roześmiał się razem ze mną.
Po chwili byliśmy już na stołówce, od razu poczułam zapach świeżego pieczywa i musiałam się pilnować, aby ślinka nie wyleciała mi z buzi. Zasiedliśmy do stolika, przy którym siedziała Weronika z kilkoma innymi naszymi przyjaciółmi.
- Cześć Wam, sto lat Karinko. - wymieniłam się ze wszystkimi buziaczkami w policzek i usiadłam obok mojego chłopaka.
Jedliśmy śniadanie w miłej atmosferze, dostałam od kolegów po małej różyczce i znów pojawiły się słowa typu: " Będziemy za Tobą tęsknić ". Nie chciałam wnikać o co im chodzi, bo wciąż miałam w głowie słowa Tomka: " Dowiesz się w swoim czasie " .
Po śniadaniu, gdy przechodziłam obok gabinetu pani Śmielik, usłyszałam rozmowę. Nigdy nie podsłuchiwałam, ale coś mi podpowiadało, że muszę to teraz zrobić. Stanęłam za uchylonymi lekko drzwiami i wsłuchałam się w rozmowę.
- Tak, Karina jeszcze nic nie wie o adopcji, państwo sami chcieli to zrobić, więc uszanowaliśmy to. - usłyszałam głos pani Śmielik i jakiś inny .
- To dobrze, bardzo się cieszymy, że Karina Janiak , a wkrótce Piszczek dowie się o tym od Nas.
_____________________________________________________________
Dodaję teraz , ponieważ zaraz jadę nad wodę opalić się troszkę i nie będę miała później czasu. Rozdział zostawiam Wam. I Ci , którzy czytają proszę o rozgłoszenie o moim blogu . Byłabym bardzo wdzięczna :) Aaa i jeszcze jedno , rozdziały mogą być takie ? Czy może wolicie krótsze lub dłuższe ? ;d Czekam na komentarze ;) Kolejny rozdział .. niedługo ;)
Miłego dnia , pozdrawiam . Karinka ;*
ooo, dobre :) podoba mi się <3
OdpowiedzUsuńczekam na nn ;3
Mmm :D Bardzo mi się podoba :> Czekam na kolejne ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne! Piszesz w super stylu ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały :*
Pozdrawiam! ;3
Zapowiada się fajnie, bez zbędnych opisów, czyta się łatwo i przyjemnie :) Fajna aura "tajemniczości", zauważyłam że czytając ten rozdział miałam w głowie "ale co ? Jak ? O co chodzi ?", a takie pytania lubię sobie zadawać czytając ;p Jedynie co to postać Tomka, chłopaka Kariny nie przypadła mi do gustu, jak dla mnie jest zbyt słodki, ale tym się nie przejmuj, jestem dość specyficzną osobą, która nie lubi romantyzmu :D
OdpowiedzUsuń