Tyle Was Tu !

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 22

***


Usiadła zszokowana na łóżko. Powoli zaczęły docierać do niej słowa Mario, które ją zabolały. Nie mogła uwierzyć w to, że jej chłopak był zdolny ją zdradzić. Przyszło jej na myśl, że Mario kłamał, by jeszcze bardziej ją zdradzić. Tylko dlaczego miałby to robić? No i to wyznanie miłości... Nie wiedziała, co ma o tym wszystkim myśleć. Czyli to o niej mówił w ostatnim wywiadzie : " Moja wybranka jest w Dortmundzie" . Tylko skoro ją kocha, to dlaczego wymyślił ich wspólną noc? Dlaczego wyjechał, a teraz wrócił i wyznał jej miłość? 
Zaczęła przypominać sobie wszystkie rozmowy z nim, Łukaszem i Lewym. I co raz bardziej zaczynała wierzyć w to, że Reus mógł ja oszukać by zbliżyć się do niej, co próbował dokonać niedawno. Ale to były tylko jej domysły.
Sprawę z Jake'iem postanowiła załatwić później. Nie do końca uwierzyła Mario, dlatego wolała sama dowiedzieć się prawdy od niego samego. Po ostatniej zdradzie Tomka postanowiła, że więcej nie będzie cierpieć przez chłopaka i na pewno nie będzie płakać z tego powodu. Do tego przecież nie wadomo, czy okaże się to prawdą. Dlatego spojrzała na zegarek, na którym była godzina 16, po czym zeszła na dół , jak gdyby nic się nie stało. 
- Właśnie miałam Cię wołać na obiad - wyłoniła się z kuchni pani Halinka - Dobrze się czujesz? Chyba ta kuzynka Roberta Cię wymęczyła - zaśmiała się. 
- Hm ? - Karina spojrzała na nią pytająco, lecz przypomniała sobie usprawiedliwienie Roberta - Aa, tak tak - odparła szybko i lekko się uśmiechnęła - A co jest na obiad - zapytała chcąc zmienić temat. 
Po niezręcznym obiedzie w towarzystwie Mario i Łukasza, Karina pobiegła na górę, by przygotować się na imprezę Sylwestrową. W między czasie zadzwoniła do Lewego, by zapytać, czy mogłaby się z nim zabrać.
- Coś mi tu śmierdzi - skwitował Robert. 
- To się umyj, Lewusku - zaśmiała się Karina. 
- Ha ha ha, bardzo śmieszne - powiedział - Chodziło mi o to, że coś musiało się stać. Przecież wczoraj mówiłaś, że przychodzisz z chłopakiem. 
- Opowiem Ci wszystko później. O której będziesz - zapytała.
- Okej, okej. Bądź gotowa na 19.30. 
- Spoko, do zobaczenia - pożegnali się, po czym oboje wcisnęli czerwone słuchawki w telefonie. Karina napisała jeszcze sms'a do Jake o treści : Spotkamy się na miejscu. Będę chwilę przed 20.", po czym poszła się wykąpać.
Gdy wyszła z łazienki wyjęła z szafy nowo zakupioną suknie i położyła delikatnie na zaścielonym łóżku. Miała niecałe 2 i pół godziny do przyjazdu Roberta, więc wyszukała w szufladach odpowiedniej bielizny i rajstop , by po chwili je założyć. Przygotowania zajęły jej sporo czasu. Nie zauważyła nawet, gdy do jej pokoju wślizgnęli się państwo Piszczek. 
- No , no moja droga. Chyba nigdzie Cię nie puścimy - powiedziała pani Halina i oboje z mężem się zaśmiali. 
- Ojej! Wystraszyliście mnie - wzdrygnęła się Karina i przybrała poważną minę - Dlaczego, aż tak źle wyglądam? 
- Wręcz przeciwnie , wyglądasz pięknie - odezwał się uśmiechnięty pan Kazimierz - Mamy nadzieję, że nic Ci się nie stanie i masz pilnować się Łukasza lub Mario. 
-  Oh, kamień z serca. Dziękuję bardzo - odwzajemniła gest - Szczerze to nie mam ostatnio zbyt dobrych relacji z Łukaszem i Goetze, więc na imprezę jadę z Robertem. Nie martwcie się, nic mi się nie stanie. Będę na siebie uważała - przyrzekła i ubrała 12 cm szpilki. 


***


- Dlaczego nie chciałaś przyjechać ze mną - zapytał Jake, gdy podszedł do mnie by się przywitać, jednak ja się odsunęłam - Coś się stało - zapytał zdziwiony moim zachowaniem. 
- Zdradziłeś mnie? - postanowiłam zapytać od razu, niż owijać w bawełnę. 
- Skąd w ogóle to pytanie - zapytał i zrobił przy tym mocno zszokowaną minę. 
- Ja pierwsza zapytałam, więc liczę na odpowiedź . 
- Oczywiście, że nie. Kocham Cię najbardziej na świecie i nie potrafiłbym Ci tego zrobić - powiedział patrząc mi w oczy i ujął moją dłoń w swoje ręcę. 
Dziwnie się poczułam. Jakby jego odpowiedź mnie zawiodła. Czyżbym w głębi mojej duszy chciała, by to co powiedział Mario okazało się prawdą? Chyba tak... Jednak nie mogłam tego po sobie pokazać. Nie chciałam go zranić. 
- Wierzę Ci i przepraszam, że w Ciebie zwątpiłam - przytuliłam go tak , jak hmm... jak bardziej przyjaciela niż chłopaka. Będę musiała z nim zerwać, ale jeszcze nie teraz. Muszę dać nauczkę Mario, by nie wpieprzał się w moje życie. I zobaczył, że mogę być z Jakiem szczęśliwa. Jeżeli kłamał o jego zdradzie to również o swoich uczuciach do mnie. 
Zobaczyłam wchodzącego do środka Roberta, który patrzył w naszą stronę. Uśmiechnęłam się dając znak, że wszystko jest dobrze. Chociaż wcale tak nie było - Chodźmy - wskazałam na wejście i już po chwili razem z Jakiem byliśmy w środku. 
Nie mogłam nadziwić się temu wszystkiemu. Pierwszy raz byłam na takiej imprezie, w takim klubie i do tego z gwiazdami Bundesligi. 
- Pięknie wyglądasz skarbie - usłyszałam głos Jake mówiący do mojego ucha. 
- Dziękuję, Ty też niczego sobie - uśmiechnęłam się i postanowiłam odszukać wzrokiem Sary. Miałam nadzieję, że już tu jest. Nie chciałam być tu najmłodszą osobą. Niestety moje poszukiwania zakończyły się mizernie. Wypiliśmy po drinku i poszliśmy na parkiet, gdzie spotkałam mnóstwo piłkarzy razem ze swoimi partnerkami, więc musiałam się przywitać ze wszystkimi i przedstawiać Jake, jako, że to mój chłopak. Szaleliśmy na parkiecie, gdy zauważyłam przyglądającego się mi Mario. Odruchowo wystawiłam mu środkowy palec. Wiem, że nie było to na miejscu i to strasznie dziecinne, ale nie potrafiłam się powstrzymać. Nie rozumiem, jak można tak kłamać? Do czego on dąży? 
W końcu wypatrzyłam Sarę, więc przeprosiłam Jake i podeszłam do niej, by się przywitać. 
- Cześć, kochana! - przytuliłam ją mocniutko, co ona od razu odwzajemniła. 
- Jak my się dawno nie widziałyśmy - moja przyjaciółka zrobiła skwaszoną minę, na co ja się zaśmiałam. 
- Masz racje, te parę dni były , jak wieczność ! - wyszczerzyłam swoje wszystkie zęby. 
- Ej, ja też tu jestem - odezwał się dotąd przyglądający się nam Mo. 
- Oj, przepraszam. Siema Mortiz, co tam u Ciebie - zapytałam i poprawiłam grzywkę. 
- U mnie w porządku, a do Ciebie właśnie zmierza Goetze - odpowiedział i wskazała bym popatrzyła się za siebie. 
- Że co? Tylko nie on - pokręciłam bezradnie głową. 
- Właśnie, kochana. Musimy porozmawiać i to, jak najszybciej - powiedziała poważnie Sara. 
- Weź mnie nie strasz - dałam się mięśniaka - O co chodzi? 
- Najpierw pogadaj z Mario, ja będę przy barze - uśmiechnęła się - I , ała! To bolało - pokazała mi język i odeszła z Mo, gdy obok mnie pojawił się Mario. 
- Możemy porozmawiać - zapytał i spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami. 
- Nie mamy o czym - powiedziałam - Jake mnie nie zdradził! Nie wiem po co to wymyśliłeś, ale przykro mi... nie udało Ci się zniszczyć mojego związku. 
- Jasne, jak zwykle mi nie wierzysz - zrobił zawiedzioną minę. 
- A dlaczego miałabym wierzyć facetowi, który oczernił mnie przed sowimi kolegami z drużyny? Nie pomyślałeś, jak będę się czuła, gdy się o tym dowiem? Nie rozumiem tylko dlaczego to zrobiłeś. Aż tak mnie nienawidzisz? Powiedz mi dlaczego, co ja Ci zrobiłam do cholery? - niemalże wykrzyczałam. 
- Nic nie zrobiłem! Nikomu nic o nas nie mówiłem, to co powiedział Ci Reus to są kłamstwa! Myślałem, że coś dla Ciebie znaczę... 
- Nie kłam, proszę Cię. Już więcej nie kłam - powiedziałam - Bo znaczysz, nawet bardzo dużo! Ale nigdy nie wybaczę Ci tego co zrobiłeś - dodałam i odwróciłam się by odejść, jednak Mario łapiąc mnie za rękę zmusił bym się do niego odwróciła i ujrzała jego smutną twarz. 
- Nic nie zrobiłem. Kocham Cię, rozumiesz - zapytał patrząc w moje oczy. 
- O to właśnie chodzi, że nie rozumiem. Zostaw mnie - wyrwałam mu swoją rękę z jego uścisku i wtopiłam się w tłum ludzi. Szłam w stronę baru kalkulując każde jego słowo i przypominając sobie jego wyraz twarzy, gdy mówił to wszystko. Może wcale nie kłamał?, pomyślałam i przypadkiem wpadłam na Polskie trio. 
- Siema młoda, jak się bawisz - zapytał Lewy. 
- Chyba kiepsko - odpowiedział za mnie Kuba. 
- Niee , wszystko w porządku. Świetna impreza, jeszcze nigdy na takiej nie byłam. Więc dalej przeżywam szok - zaśmiałam się, by uwiarygodnić swoje słowa. 
- Niech Ci będzie , ale i tak widzieliśmy jak rozmawiałaś z Mario - powiedział Robert. 
- Oj, przestań. Nie obchodzi mnie on - skłamałam - Przepraszam Was bardzo, ale pójdę poszukać Sary. Do później i nie upijcie się - uśmiechnęłam się i zostawiłam ich. 
Odnalazłam swoją przyjaciółkę pijącą drinka przy barze, więc się do niej dosiadłam. 
- A gdzie Twój ukochany - zapytałam z lekką ironią. 
- Wiem, że za nim nie przepadasz, ale nie okazuj tego przy mnie. Jednak to mój chłopak - powiedziała. 
- Masz rację, przepraszam - przyznałam - Więc, gdzie jest?
- Poszedł się przywitać z chłopakami - powiedziała - Wiesz, jest coś o czym musisz wiedzieć. 
- No to mów, a nie zwlekasz - zrobiłam wymowną minę i zamieniłam się w słuch. 
- Bo chodzi o tą sprawę z Mario - zaczęłam - on nikomu nic o was nie mówił. 
- A niby skąd to wiesz - zapytałam zdziwiona. 
- Mo się wygadał, że Marco to wszystko wymyślił - odpowiedziała - Bo Ty mu się spodobałaś, a Mario stanął mu na przeszkodzie. Więc to wszystko, co powiedział Ci Reus - to kłamstwo. 



______________________________________________________

No i mamy 22 ! 
Miał być w tamten weekend, ale nie dałam rady i doszłam do wniosku, że rozdziały będą pojawiały się co 2 tygodnie. Czasem może wcześniej, ale to wszystko zależy od mojej weny, która ostatnio zbyt często się nie pojawia. 
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba chociaż jest bardzo krótki ale chciałam dziś coś dodać. Czekam na miłe komentarze, których ostatnio jest coraz mniej. Nie wiem, czy spowodowane jest to tym, że nie podoba Wam się opowiadanie? Mam nadzieję, że tak nie jest i myślę, że pod tym rozdziałem będzie więcej niż 13 komentarzy :D 
Do następnego ! 

Jakie wrażenia po meczu BvB - Bremen ( czy jakoś tak ) ? :D 
5:1 ! Borussia mistrz ! <3


CZYTASZ = KOMENTUJESZ ! ! !

Pozdrawiam, Karinka ! ♥