- Rozumiemy, że to Twoja babcia ale jutro jest Twój pierwszy dzień w nowej szkole. Nie powinnaś go opuszczać. - powiedział spokojnie pan Piszczek.
Oni są chyba jacyś śmieszni. Najważniejsza osoba w moim życiu leży w szpitalu, a mnie ma przy niej nie być?! I tak pojadę. Z nimi, lub sama.
- Ma pan racje, pójdę już do siebie - skinął tylko głową, a ja udałam się do swojego pokoju. I co ja mam teraz zrobić? Nie mam tyle kasy, by polecieć samolotem... Łukasza nie mogę o to poprosić. Zaraz poleci do swoich rodziców i wszystko na pewno powie.
Otarłam łzy z policzków i usiadłam przy biurku. Wyjęłam z szuflady portfel i przeliczyłam swoje oszczędności. W sumie tylko 300 zł, ale co mi po tym skoro jestem w Niemczech?
- A co jeżeli nie zdążę na czas do niej przyjechać i ona umrze? - zamartwiałam się. Nie, nie mogę tak myśleć. Muszę tam pojechać, dla niej.
Myślałam i myślałam, aż w końcu wymyśliłam. Zadzw...
- Chodź na kolację - wystawił głowę za drzwi Łukasz. Jak zwykle bez pukania. Rozumiem, że to jego dom, ale mógłby trochę uszanować moją prywatność.
- Tak mi się wydaję, że powinno się pukać za nim się wejdzie do czyjegoś pokoju - powiedziałam lekko wkurzona. Posłał mi tylko ten jego cwaniacki uśmieszek. Zeszłam z nim do jadalni i zajęłam wolne krzesło.
- Jak się czujesz - zapytał pan Kaziu. Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo mówił dalej - Obiecuję Ci, że w piątek po szkole od razu pojedziemy do Polski.
- W piątek może już być za późno - odburknęłam - Sam pan powiedział, że zostało jej parę dni życia. - zaszkliły mi się oczy. Zaczęłam jeść, by się przy nich nie rozpłakać.
- Niestety pracujemy, a Ty masz jutro szkołę. Nie możesz opuszczać szkoły już na samym początku. - wtrąciła się do rozmowy pani Halina.
- Dobrze. Niech wam będzie, pojedziemy w piątek od razu po szkole. - odpowiedziałam łagodnie.
***
Od razu po skończonym posiłku, wróciłam do pokoju. Poszłam się wykąpać i po 30 minutach wypoczynku w wannie od razu zadzwoniłam do Mario.
- Cześć, Mario. Nie przeszkadzam - zapytałam niepewnie. Słyszałam ciche sapanie. Może w czymś mu przeszkodziłam?
- Skądże. Właśnie biegam w parku. Coś się stało? Masz dziwny głos - powiedział.
- Możemy się spotkać - spytałam.
- Teraz? A rodzice wypuszczą Cię o tej porze?
- Nie muszą wiedzieć. To jak, masz czas - zapytałam zniecierpliwiona.
- Jasne, to za 10 minut będę pod Twoim domem - powiedział i rozłączył się.
Szybko się ubrałam i związałam włosy w niedbałego koka. Wsadziłam telefon i portfel do torebki. Otworzyłam po cichu drzwi balkonowe z nadzieją, że Łukasza w pokoju nie ma i nie usłyszy, gdy będę skakała z balkonu. Wyszłam po cichu i zamknęłam drzwi. Zerknęłam na okno pokojowe Łukasza, na szczęście nic się nie świeciło.
- Na pewno bierze kąpiel - pomyślałam. Podeszłam do barierki i spojrzałam w dół. Dobrze, że nie jest aż tak wysoko. Skakało się " za łepka " z drzew, czy różnych takich. Przeżegnałam się i zeskoczyłam z balkonu. Od razu poczułam ból w lewej kostce, ale nie za bardzo mnie to obchodziło. Najważniejsze w tym momencie było to, aby, jak najszybciej zobaczyć babcię Irenkę.
Podniosłam się z lekkim trudem. Najwyżej stłuczona, myślałam. Wyszłam za bramkę i odeszłam kawałek, aby nie było mnie widać z okien domu. Dłuższą chwilę czekałam na Mario. W końcu przybiegł? No tak, przecież mówił, że biega.
- Już się za mną stęskniłaś maleńka - zapytał i uśmiechnął się szeroko. Co za głupek, myślałam.
- Mam sprawę - zignorowałam jego idiotyczne pytanie - Zawiózłbyś mnie dzisiaj, dokładnie to teraz do Polski - zapytałam i zrobiłam maślane oczka.
- Że co - zrobił pytającą minkę - Nie zostawiaj mnie tutaj - nagle objął mnie swoimi silnymi ramionami.
- Ale Ty głupi jesteś - wygramoliłam się z jego uścisku - Moja babcia jest w szpitalu i muszę do niej jechać. A moi hm... " rodzice " nie chcą mnie zawieźć. Bo jutro szkoła i takie tam. To jak? Zawieziesz mnie? Proszę, proszę, proszę - spojrzałam na niego błagalną miną.
- Mogłem się z Tobą nie umawiać - pokręcił głową - Jutro będę miał przez Ciebie przypał - rozpromieniłam się po tym co powiedział - Chodź.
- Dziękuję, jakoś Ci się odwdzięczę. - przytuliłam go ze szczęścia.
- Mogą być przytulaski tak, co 2 minuty - uśmiechnął się.
Ruszyliśmy w stronę jego domu. Trochę kuśtykałam, co zauważył i przystanął.
- To w skutek tego, że nie wiadomo dla mnie, jak wymknęłaś się z domu - wskazał na moją kostkę.
- Oj tam. Musiałam przecież jakoś wyjść - machnęłam ręką i szłam dalej.
- Poczekaj, wezmę Cię na barana. Nie będziesz się męczyła - stanął przede mną tyłem. Nie zastanawiając się długo wskoczyłam mu na plecy i objęłam go wokół szyi.
Szybko dotarliśmy do jego domu. Mario wziął prysznic i po 20 minutach byliśmy już w drodze do Polski.
Czułam, jak kostka zaczyna mi puchnieć. Ale nie chciałam mówić o tym Goetz'emu. Zatrzymał by się jeszcze pod jakimś szpitalem, a ja nie mam czasu na takie pierdoły. Muszę, jak najszybciej dotrzeć do babci. Wiedziałam, że zapewne zaraz zasnę, więc podałam adres Mario i udałam się do krainy Morfeusza.
***
- Wstawaj - potrząsał mną " pulpet " - Jesteś głodna, albo chcesz do toalety - zapytał, gdy już się wybudziłam.
- Gdzie jesteśmy - zapytałam zaspana.
- Jeszcze parę godzin i będziemy na miejscu - uśmiechnął się.
- To dobrze - odpięłam pasy i wyszłam z auta. Co od razu pożałowałam, ponieważ nie mogłam stanąć na lewej nodze i mój tyłek przywitał ziemię. Mario podleciał szybko, podniósł mnie i posadził z powrotem na siedzeniu pasażera. Obejrzał moją kostkę i sądząc po jego minie, nie był zadowolony.
- Dlaczego nie powiedziałaś, że spuchła - zapytał z wyrzutem.
- Bo nie było czasu - odpowiedziałam.
- Niepoważna jesteś. Gdy tylko zajedziemy do szpitala, lekarz musi Co ją opatrzyć. Zrozumiano?
- Jak słońce - strzeliłam facepalm'a. Pokręcił tylko głową i po chwili już go nie było. Wrócił z jedzeniem i wsiadł do auta.
- Wziąłem Ci dużą pizze, bo Łukasz mówił, że dużo jesz - zaśmiał się - A i colę - podał mi wszystko. - Tylko nie mów, że chce Ci się siku. Nie chce mi się tam więcej wchodzić. Tam śmierdzi - ostatnio zdanie wypowiedział głosem małego chłopczyka na co ja się zaczęłam śmiać.
- No co Ty, siku - zapytałam - Ja chcę kupę! - prawie wykrzyczałam. Mario spojrzał na mnie poważnym wzrokiem.
- To dziewczyny też robią kupę - zapytał zdziwiony.
- Ty tak na serio, czy żartujesz - spojrzałam na niego zmieszana.
- Zawszę mówię serio - po tych słowach znów zaczęłam się śmiać.
- Nie no co Ty... Dziewczyny tylko sikają, w wolnej chwili wymiotują, by mieć pusty żołądek. Bo przecież tylko mężczyźni robią kupę - poklepałam go po ramieniu.
- Kiedyś mama, to samo mi powiedziała. A potem cały czas się ze mnie śmiała. I do tej pory nie wiem, o co jej chodziło skoro to prawda - westchnął i zaczął jeść swoją pizzę. Niezłe miał dzieciństwo, myślałam. Nie będę go wyprowadzała z takiego myślenia. Może lepiej dla niego.
Zaśmiałam się tylko pod nosem i zajęłam się swoją pizzą. Mario, co chwilę gadał jakieś głupoty. To chyba przez te trzy kawy, które wypił. W końcu ruszyliśmy w drogę. Mario włączył radio i zaczął śpiewać piosenki po niemiecku. Chciałam znów iść spać ale, gdy tylko zamknęłam oczy Mario na złość dał głośniej. Jeszcze chwila, a coś mu zrobię, myślałam. Już prawie zasypiałam, gdy Goetz'e wydarł się na całe gardło.
- No Cię chyba popierdoliło - wyłączyłam radio wkurzona, a on zaczął się śmiać.
- To rozmawiaj ze mną, a nie tylko śpisz i śpisz - poczochrał mnie po głowie - Chyba nie chcesz, żebym usnął za kierownicą? Nie wiem, czy dobrze by się to skończyło - spojrzał na mnie wymownie.
- No niech Ci będzie - przeciągnęłam się - Więc, o czym chcesz rozmawiać - spytałam. Zastanawiał się chwilę.
- Dlaczego płakałaś w kinie - zerknął na mnie - No wiesz, zawożę Cię do Polski do tego nie dajesz mi na paliwo, to chyba mogę wiedzieć - uśmiechnął się zadziornie.
- Ej, będziesz miał za to przytulaski i moje towarzystwo, to Ci powinno wystarczyć - dałam mu kuksańca w ramię.
- Taa. Przytulaski, jakoś do tej pory mnie nie przytuliłaś - powiedział smutno.
- Przytulę Cię, jak dojedziemy na miejsce - powiedziałam - No ale dobrze, powiem Ci.
Opowiedziałam mu wszystko ze szczegółami. Co chwilę przerywał mi swoimi pytaniami i komentował "szczeniactwo " Tomka i Weroniki. Zauważyłam, że strasznie się przejął tym, co mu opowiedziałam. Może i jest dziecinny, ale kiedy trzeba, to jest z kim pogadać. W sumie to dobrze, że umie się bawić i w ogóle. Sama mam dopiero 16 lat i mam czas by stać się poważną, dlatego rozumiem Mario.
Nim się spostrzegliśmy, byliśmy już na miejscu. Zmęczony Mario zaniósł mnie po schodach na pierwsze piętro, ponieważ akurat winda była zepsuta.
___________________________________________________________
Macie i się cieszcie ;)
Jestem pod wielkim wrażeniem, że pod 10 rozdziałem jest 17 komentarzy ! Jesteście wielcy ;* Nawet Anonimki się odezwały ;) Bardzo mnie to cieszy. Nawet nie wiecie, jak bardzo sprawia mi przyjemność czytanie waszych opinii.
Aaa i przepraszam za wulgaryzmy i zapewne błędy, ponieważ nie chce mi się już sprawdzać dokładnie. ;)
Rozdział zostawiam Wam do oceny ^^ Następny, gdy będzie 15 komentarzy !
Pozdrawiam - Karinka <3
Genialne !! *.* Oby babci Irenie nic się nie stało :// Czekam na kolejny !! :D Pozdrawiam i zapraszam do mnie : http://miloscranialekazdychcejejdoswiadczyc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;) Jestem ciekawa jak zareagują jej 'rodzice' na to.Czekam na kolejny z niecierpliwością.;*
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie.:
http://adventure-in-dortmund.blogspot.com/
O ten Mario ;DD Beka xd
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, z babcią Irenką;)
Ciekawi mnie reakcja Piszczków na zniknięcie Kariny ;]]
Super rozdział ;) Czekam na kolejny.
Pozdrawiam.;*
Mario jest przezabawny ;p takie duże dziecko xd
OdpowiedzUsuńCiekawe co z babcią Kariny. I jaka będzie reakcja Piszczków.
Świetny rozdział, czekam na następny ;)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*
Maario jak strzelił tym tekstem " to dziewczyny też robią kupe"haha padam!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdziału mam nadzieje że jej babci nic nie będzie :)
Z niecierpliwością czekam na więcej :D
Cudowny rozdział! Dobrze, że Mario zgodził się zawieźć Karinę do Polski. Oby z jej babcią było wszystko w porządku. Teksty Mario mnie rozwalają :D Ciekawie by było gdyby spotkali tam Tomka i Weronikę.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam :*
Hah, Mario mega : D Rozwalił mnie tekstem o kupie : D Ciekawe, jak jej rodzice zareagują na ucieczkę :) Oby stan babci nie był tak poważny :) Czekam na następny ! :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! Jak już chyba pisałam kocham tego bloga :D Pisz kolejny rozdział, bo już się go doczekać nie mogę :D
OdpowiedzUsuńO Boże ;ooo Kaziu i Halincia się wkurzą ;///
OdpowiedzUsuńNo nic, może nie będzie tak źle :)
Rozdział przezajebisty! <3
Zakochałam się *-* (już dawno, dawno...)
Mario ,,pulpet'' rozwala system :D
Genialnie piszesz! Masz talent! Naprawdę , jestem pod wrażeniem :)
Super,super,super...<3
Czekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam,Izaaa! :***
Mario rozwala systeem xd
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że ni komentowałam poprzednich.
Dopiero dzisiaj je nadrobiłam ;]
Całe opowiadanie jest świetne <3
Czekam na nn i życzę weny ;*
Wspaniały rozdział :)
OdpowiedzUsuńMario jest dobry hehe :D
Genialny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta <3
Wow! Jest genialnie, robi się coraz ciekawiej!. z niecierpliwością czekam na więcej i więcej ! ;). Piszesz genialnie i masz talent !.;) a Mario jest świetny.
OdpowiedzUsuńRozdział genialny ;P Czekam na następny. Dziewczyno masz talent o to jaki.Jestem ciekawa jak zareagują Piszczki. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <33
ciekawy ten twoj blog :)
OdpowiedzUsuńczytajac rozdzial czesto smieje sie jak glupia.
wspaniały jes
Kurcze fajnie piszesz.
OdpowiedzUsuńTe wszytskie rozdziały sa wspaniałe...
PRZYPOMNINAM TYLKO ZE TO JUZ 16 KOMENTARZ A NOWEGO ROZDZIAŁU BRAK! :(