- Zamknij się - powiedziałam na pół śpiąco - Idź stąd - nagle poczułam coś ciężkiego na sobie - Ja pierdole, zejdź ze mnie Ty prosiaku głupi - wkurzyłam się już.
- Tylko nie prosiaku, wypraszam sobie - powiedział Piszczek i zszedł ze mnie.
- Co Ty tu w ogóle robisz , która godzina - zapytałam i przetarłam zaspane oczy.
- Jakoś po 12, a tak w ogóle, to Mario już przyszedł - uśmiechnął się szelmowsko.
- Już ? ! Co on jakiś nienormalny jest - mówiłam już sama do siebie, bo Łukasz opuścił mój pokój. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Po szybkim prysznicu wróciłam do pokoju i zaczęłam grzebać w szafie. Spojrzałam na pogodę za oknem. Znów szaro i ponuro, myślałam. Wyciągnęłam z szafy ciuchy i ubrałam się w nie. Ogarnęłam jeszcze twarz i włosy i byłam gotowa do wyjścia.
Zeszłam na dół. W salonie czekał już na mnie Mario, uśmiechnął się na mój widok i podszedł do mnie.
- Ślicznie wyglądasz - puścił do mnie oczko.
- Ktoś z nas musi się przecież godnie reprezentować - zmierzyłam go od dołu do góry i zaśmiałam się.
- Dziękuję - powiedział ucieszony.
- Mówiłam o sobie pączuszku - zrobił się czerwony na buzi, a ja zaczęłam się śmiać. Zawiadomiłam moich " rodziców "o tym, że wychodzę z Mario i po chwili jechaliśmy jego czarnym BMW. Zaczęło mi burczeć w brzuchu, co nie uszło uwadze Mario.
- Masz ochotę na naleśniki z nutellą lub dżemem - zapytał i zerknął na mnie.
- Jeżeli sam je zrobisz, to oczywiście - rzuciłam i uśmiechnęłam się. Zajechaliśmy pod jakiś dom, zapewne Mario. Był bardzo duży i bardzo ładny. Nim się obejrzałam, Mario prowadził mnie do swojego domu.
- Czuj się, jak u siebie - powiedział, gdy weszliśmy do środka. Ściągnęłam buty i poszłam za nim do kuchni.
- Masz bardzo ładny dom - w odpowiedzi dostałam jego uśmiech.
- Kakałka - zapytał.
- Poproszę - powiedziałam - Pierwsza randka, a ja już u Ciebie w domu. Mam nadzieję, że mnie nie zgwałcisz grubasku - zapytałam rozbawiona.
- Ej, wcale nie jestem gruby - odparł oburzony - To moje mięśnie - poruszył zabawnie brewkami.
- Taa. Tak sobie wmawiaj - pokazałam mu język. Zrobił smutną minkę, a potem odwrócił się i zaczął wyciągać potrzebne produkty do zrobienia naleśników.
- Pomogę Ci - stanęłam obok niego. Był tylko troszkę wyższy ode mnie, co bardzo mnie bawiło. Przy jego wzroście i tych, jak to powiedział " mięśni " , wygląda ja malutki pulpecik.
Wzięłam mikser i zaczęłam zabawę z zawartością miski. I kilku minutach, masa była gotowa, więc Mario wyciągnął patelnię i zaczął smażyć. Wyciągnęłam z lodówki dżem i nutellę oraz bitą śmietanę i usiadłam przy stole. Po chwili Mario usiadł na przeciw mnie z naleśnikami.
- Robimy wyścig, kto więcej zje - zapytałam, na co On się zgodził.
Odpadłam po 7 naleśniku.
- Już nie dam rady więcej wcisnąć - powiedziałam i pomasowałam się po wypchanym brzuszku. Mario też w końcu przestał jeść.
- Ha, wygrałem - wyszczerzył się cały ubrudzony nutellą - Zjadłem 11. Cienias z Ciebie.
- Przynajmniej nie mam całej mordki wybrudzonej pajacu i nie nazywaj mnie cieniasem, cieniasie. A nie sory, miało być grubasie - rzuciłam w niego naleśnikiem i wystawiłam język.
- Nikt nie będzie wyzywał super silnego Mario od grubasów, Ty niedobra kobieto - wziął bitą śmietanę i wycelował we mnie. Po chwili byłam cała w niej.
- Przesadziłeś - krzyknęłam i zaczęłam się śmiać - Zabiję Cię. Gdzie masz łazienkę - zapytałam, gdy wstałam od stołu.
- Złość piękności szkodzi maleńka - zaśmiał się - Chodź, pokażę Ci. Przy okazji też się umyję - wstał i zaprowadził mnie do łazienki. Umyłam swoją twarz i ustąpiłam miejsca przy umywalce Goetze'mu. Zaczął niesfornie myć buzię.
- Poczekaj, pomogę Ci - wzięłam na rękę dużo mydła i troszkę wody i zaczęłam szorować mu całą twarz.
- Ała! Nie do oka, teraz będę płakał - zaczął krzyczeć Mario.
- Oj przestań, zachowujesz się, jak baba. - zaśmiałam się i zaczęłam spłukiwać mu mydło. Po wszystkim wzięłam ręcznik i wytarłam mu tą pięknie opaloną twarz. Otworzył oczy i popatrzył prosto w moje.
- Teraz już możemy iść do kina - powiedziałam w końcu i wyszłam z łazienki.
- Masz rację - odarł i po chwili zakładaliśmy już buty - A, jaki film chcesz obejrzeć - zapytał, gdy wsieliśmy do auta.
- Zdaję się na Ciebie - zapięłam pasy bezpieczeństwa.
***
- Już jesteśmy piękna - zarumieniłam się lekko, nie przywykłam do tego typu komplementów. Ogólnie nie lubiłam, gdy ktoś mi je prawił. Weszliśmy do środka, Mario kupił bilety na " Trzy metry nad niebem ".
- Lubisz takie filmy - spytałam zdziwiona.
- Lubię, a co w tym dziwnego - zmarszczył lekko czoło.
- Nic, a nic. Po prostu mnie to zdziwiło - uśmiechnęłam się speszona. Kupiliśmy popcorn i colę, po czym udaliśmy się do sali i zajęliśmy swoje miejsca. Podczas filmu Mario objął mnie ramieniem. Pierwszy raz od przyjazdu tutaj poczułam, że komuś na mnie zależy. Oczywiście oprócz pana Kazimierza.
Nie mogłam się skupić na filmie. Cały czas moje myśli wędrowały do wspomnień z Tomkiem, nie zauważyłam nawet, kiedy poleciały mi łzy z oczu. Niestety Mario to zauważył, bo gdy wyszliśmy po filmie z sali od razu o to zapytał. Nie byłam jeszcze gotowa na to, aby zwierzyć się jemu. Nie chciałam by ktoś oprócz pana Piszczka, wiedział o Tomku i Weronice.
- Wzruszył mnie film, końcówka była najgorsza - skłamałam - Żal mi tego Hugo - widziałam w jego oczach, że nie do końca mi uwierzył, ale nic nie powiedział. Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy do auta.
- Masz ochotę na spacer - zapytał, gdy mieliśmy już wsiąść do środka.
- A wiesz, że mam - uśmiechnęłam się szeroko. Nie wiem dlaczego, ale nawet, gdy patrze na Mario, to na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Jest takim małym i śmiesznym pulpecikiem, a za razem jest taki męski i przystojny. Stop! Nie możesz tak myśleć, przestań.
- Do jakiej szkoły idziesz - zapytał przerywając ciszę.
- Do liceum sportowego - odparłam - Tam, gdzie Łukasz chodził.
- A, jaki sport uprawiasz, bo jakoś nie sądzę, że piłkę nożną - uśmiechnął się cwaniacko.
- Heh, masz rację. Kocham siatkówkę - zrobiłam maślane oczka - W przyszłości chciałabym grać w reprezentacji mojego ojczystego kraju. Na upartego mogłabym się zgodzić na waszą reprezentację. - wyszczerzyłam ząbki.
- Przyjdziesz jutro na nasz trening - zapytał Mario.
- Nie, nie mogę. Jutro jest mój pierwszy dzień w nowej szkole - uśmiech nie schodził mi z twarzy - W sumie to powinnam pomóc pani Halinie, więc może odprowadzisz mnie do domu - spojrzałam na niego.
- Jasne - reszta drogi minęła nam bardzo przyjemnie. Rozmawialiśmy na różne tematy, dużo dowiedziałam się na temat jego rodziny. Ja także opowiedziałam mu moje dzieciństwo i to co mnie spotkało.
Na pożegnanie Mario mocno mnie przytulił i pocałował w policzek. Próg domu przekroczyłam z szerokim uśmiechem.
Niestety pan Kazimierz nie miał dla mnie dobrych wiadomości.
________________________________________________________________
Hłehłehłe xD Lipa, nie wiem o czym pisać. Niby mam pomysł, ale nie potrafię przelać tego tutaj ; c Dlatego następny rozdział, gdy będzie 15 komentarzy. Długo Wam to pewnie zajmie, więc będę miała więcej czasu nad dopracowaniem rozdziału ;)
Dziękuję za te 3 tyś. wejść i miłe komentarze pod ostatnim rozdziałem ;*
Co do waszych komentarzy, to bohaterka nazywa się Karina, a nie Kamila ;D
Pozdrawiam - Karinka <3
Huehue, Mario pulpecik;D
OdpowiedzUsuńŻadna lipa, kochana ;)
Zżera mnie ciekawość, jakie to mogą być wiadomości? Nie wnikam, o prostu - czekam na kolejny;)
Pozdrawiam;**
Świetny rozdział. Mario jest taki słodki <3
OdpowiedzUsuńDobrze, że Karina jest przy nim radosna.
Może dzięki niemu zapomni o wszystkich przykrościach.
Ciekawe co to za złe wieści. Z niecierpliwością czekam na kolejny.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy :*
Mario --> pulpecik, no powiem ci, że nieźle to wymyśliłaś i nie zgadzam się z żadną lipą! To jest świetne! Jestem bardzo ciekawa co to za złe wiadomości! :D Kocham tego bloga, masz talent i to wielki. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie:
OdpowiedzUsuńhttp://magiczne-dwa-miesiace.blogspot.com/
Mario słodziak ;3 Ciekawe czy on czuje coś więcej do Kariny ;p
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny!
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*
Cudowne! Nie żadna lipa!
OdpowiedzUsuńMario pulpecik, zawsze spoko,ale i tak chce aby była z MARCO <3
Nie mogę się nadziwić...takie super rozdziały piszesz!
Boskie!
Czekam na kolejny!
Pozdrawiam,Izaa
Super rozdział. <33
OdpowiedzUsuńCzekam na następny; )
W wolnej chwili zapraszam do mnie:
http://adventure-in-dortmund.blogspot.com/
Mario pulpecik haha, słodki grubasek < 3 Straszny słodziak z niego, no i super, że ma takie poczucie humoru : D Świetnie się razem dogadują, ciekawe, jak dalej potoczy się ich znajomość. No i jaką wiadomość ma dla niej Kaziu ? Ja nie wiem jak mogłaś w takim momencie skończyć, czekam na następny ! : *
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział : http://this-could-be-paradisee.blogspot.com/
super nigdzie nie ma lipy
OdpowiedzUsuńTWOJE OPOWIADANIE JEST ŚWIETNE <33 czekam na te 15 kom... xd
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na to 15 kom :P
Genialny! :D
OdpowiedzUsuńjak ty cudownie piszesz.
czekam z niecierpliwoscia na nastepny rozdział :)
I LOF JOR BLOG <33 CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ ; )))
OdpowiedzUsuńrozpływam sie zawsze gdy czytam twoj blog ; ** ciekawe czy Marco zazdrosny ? i co pnaKazimierz ma do powedzenia ? zaczynam sie baac ._.
OdpowiedzUsuńcudowne!. genialnie piszesz!.;) nie moge doczekać się kolejnego rozdziału, ciekawe co pan Kazimierz ma do powiedzienia, a ogólnie super opowiadanie!
OdpowiedzUsuńnoo to ja ci przerywam to bo już jest 15:P
OdpowiedzUsuńświetny rozdział naprawdę czekam z niecierpliwością na następny rozdział ciekawe co to za zła wiadomość!!
zapraszam w wolnej chwili --> http://love-in-holiday.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPIĘKNY ROZDZIAŁ .. ZRESZTĄ JAK KAŻDYY <33
OdpowiedzUsuń