*** Sara ***
To jest nie do pojęcia. Jak on mógł coś takiego zrobić?! Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mój chłopak brał w tym udział. Wiedział o wszystkim i nie przemówił Reus'owi do rozumu.
Nie zamierzam ukrywać prawdy przed Kariną. Jest mi najbliższą osobą oprócz Mortiza, więc muszę jej to powiedzieć. Nie pozwolę by dalej odpychała Mario i miała złamane serce. Ona nadal coś do niego czuje i chociaż nie przyznała się mi do tego, to wiem, że tak jest.
- Marco nie ma? - wyrwał mnie z zamyśleń Lewy, który właśnie wrócił.
- Musiał gdzieś pilnie jechać - powiedział Mo, a ja spiorunowałam go wzrokiem.
- Sorry chłopaki, ale ja już będę leciała do domu - powiedziałam i pożegnałam się z Robertem. Spojrzałam wymownie na Mo, który siedział i nic nie mówił, po czym ubrałam się i wyszłam z domu. Co za palant - pomyślałam.
Szłam powoli chodnikiem, gdy usłyszałam, że ktoś za mną biegnie. Pierwsza myśl : zboczeniec. Przestraszyłam się i przyśpieszyłam.
- Sara, zaczekaj! - usłyszałam głos mojego chłopaka, więc odetchnęłam z ulgą - Przepraszam - powiedział i mocno mnie przytulił, gdy już był przy mnie - Jesteś na mnie zła - zapytał.
- Oczywiście - odepchnęłam go lekko - Czy wy w ogóle myśleliście?
- Przecież ja nic nie zrobiłem. Marco to mój przyjaciel, zwierzył mi się i już. Nie mam z tym nic wspólnego - dokończył.
- Jak to nie?! Pozwoliłeś mu to zrobić - krzyknęłam. Odwróciłam się i ruszyłam przed siebie.
- Proszę, nie kłóćmy się przez Marco - powiedział, gdy szedł obok mnie.
- Powiem o tym Karinie - skwitowałam. Mo nie odzywał się przez chwilę, więc kontynuowałam - I nawet nie próbuj mnie przekonywać do tego, abym zachowała to dla siebie, bo i tak Ci się to nie uda.
- Nie zamierzałem tego robić - powiedział - Zrobisz, jak będziesz chciała - objął mnie ramieniem i w ciszy odprowadził pod mój dom. Pożegnałam go całusem i weszłam do środka zostawiając go przed drzwiami.
* Następnego dnia *
*** Karina ***
Miałam dziwny sen. Śnił mi się Marco. Sen odzwierciedlał jego prawdziwe oblicze. Przedstawiał go, jako nastolatka. Był bardzo miły i szarmancki w stosunku do dziewczyn. W śnie pojawił się także Mario, jako jego przyjaciel. Dogadywali się świetnie, nie to co teraz.
Kiedyś, gdy byłam u Mario w mieszkaniu, zauważyłam parę zdjęć Mario i Marco, które były oprawione w ładne ramki. Czyżby Mario i Marco byli kiedyś przyjaciółmi? - zastanawiałam się.
Zeszłam do kuchni, gdzie znalazłam małą karteczkę, na której było napisane :
" Pojechaliśmy z babcią Irenką do cioci. Łukasz jest u Amelki. Nie spal nam domu ! :)
Piszczkowie "
Zaśmiałam się pod nosem, wyrzuciłam kartkę i zabrałam się za robienie herbaty i kanapek. Gdy skończyłam wzięłam swoje śniadanko i wyłożyłam się na kanapie w salonie. Włączyłam TV i zaczęłam konsumować pyszne kanapki. Skacząc po kanałach trafiłam na program o piłkarzach. Akurat mówili o Lewandowskim więc dałam głośniej. Głównym tematem było jego rozstanie z Anką. Wymyślili, że Robertowi znudziła się narzeczona i znalazł sobie młodszą. Nie mają już czego wymyślać, pomyślałam.
Oglądałam znudzona ten program, aż do momentu, gdy usłyszałam i zobaczyłam Mario. Wywiad głównie był o tym, jak mu jest w nowym klubie i takie tam. Jednak w końcu padło pytanie, czy piłkarz poznał w Monachium jakąś dziewczynę, na co Mario odpowiedział : " Moja wybranka jest w Dortmundzie". Od razu zrobiło mi się gorąco. Czyżby Niemiec mówił o mnie? Nieeee, na pewno nie...
Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Ociągając się wstałam z kanapy i poszłam otworzyć.
- Cathy - zapytałam zdziwiona.
- No ładnie, młoda - powiedziała - Zapomniałaś, że dziś idziemy na zakupy?
- O, Boże ! Przepraszam, nie dawno wstałam, więc wiesz... - zaprosiłam ją do środka, a sama pobiegłam na górę. Szybko wybrałam ciuchy i poszłam do łazienki. Po 15 minutach zeszłam na dół gotowa na shoping. Ubrałam buty, ciepłą kurtkę i co najważniejsze wzięłam torebkę. Wyszłyśmy zamykając drzwi na klucz, które schowałam pod żabą stojącą na schodku.
Samochodem Cathy udałyśmy się prosto do centrum handlowego, gdzie wybierałyśmy sukienki na Sylwestra.
- Z kim przyjdziesz - zapytała Cathy, gdy przymierzałam, którąś z kolei suknię.
- Z Jakiem, moim chłopakiem - odpowiedziałam i wyszłam, aby pokazać się w " cudzie ".
- Bierzesz ją ! Jest idealna - ucieszyła się i zaczęła mną obracać - To Ty masz chłopaka? Myślałam, że Ty coś z naszym Mariusiem kręcisz.
- Mario to tylko kolego - skłamałam i weszłam z powrotem do przymierzalni. Przebrana w swoje ciuchy wyszłam do Cathy, która też już wybrała sukienkę. Zapłaciłyśmy całkiem sporo i ruszyłyśmy szukać odpowiednich butów i innych dodatków.
- Patrz - pokazałam mi swoją dłoń, na której znajdował się piękny pierścionek - Mats przedwczoraj mi się oświadczył - pisnęłyśmy obydwie.
- Śliczny! Gratuluję, kochana - przytuliłam ją - Musimy to uczcić wielkim ciastkiem - wskazałam na kawiarenkę obok, której przechodziłyśmy. Weszłyśmy i zajęłyśmy miejsca przy wolnym stoliku.
- Jak przytyję, to Ty razem ze mną będziesz się odchudzać - zagroziła mi przyszła Pani Hummels.
- Dobra, dobra. Nie marudź, tylko jedz - powiedziałam, gdy kelnerka przyniosła nam nasze serniki - A właśnie, zastanawialiście się już nad datą ślubu - zapytałam i wypchałam buzię sernikiem.
- Myśleliśmy nad czerwcem. Weź się wytrzyj. Wyglądasz, jak jakieś nienajedzone dziecko - powiedziała i zaczęła się ze mnie śmiać. Gdy zobaczyłam się w lusterku, także do niej dołączyłam.
Gdy obkupiłyśmy się we wszystko zadzwonił do mnie Łukasz.
- Halo - powiedziałam, gdy odebrałam.
- Gdzie Ty kurwa jesteś - wydarł się na mnie, więc się rozłączyłam.
- Kto to - zapytała Cathy zdziwiona moim zachowaniem.
- Mój kochany braciszek, o znów dzwoni - uśmiechnęłam się do Cathy - Słucham Cię - powiedziałam milutko do słuchawki.
- Możesz się do chuja nie rozłączać, jak do Ciebie kurwa dzwonie - darł się jeszcze gorzej niż wcześniej, więc znów się rozłączyłam.
- Dlaczego się z nim rozłączasz - zapytała rozbawiona tą sytuacją.
- Bo drze się zamiast normalnie zapytać, gdzie jestem.
- Teraz jeszcze bardziej się wkurzy - zaśmiała się.
- To ma lipę. Klucze się ze sobą nosi, a nie...
Zapakowałyśmy nasze zakupy do auta i ruszyłyśmy w stronę mojego domu.
- Dziękuję za miły dzień. Widzimy się jutro na imprezie - pożegnałam się buziakiem w policzek, po czym wzięłam swoje torby i wyszłam z auta. Weszłam na podwórko zamykając za sobą furtkę.
- No, w końcu ! - krzyknął Łukasz - Gdzie Ty byłaś? My tu prawie zamarzliśmy!
- My? - przyjrzałam się postaci, która stała obok drzwi. Na Amelię, to mi nie wyglądała. Dopiero, gdy podeszłam bliżej ujrzałam stojącego z ponurą miną Mario. Świetnie! Jeszcze jego mi tu teraz brakowało, pomyślałam.
- Trzeba było wziąć swoje klucze, ciołku - powiedziałam, gdy fala szoku minęła. Postawiłam torby na ziemię i wyciągnęłam klucze z pod żaby.
- Nie mogłaś przez telefon powiedzieć, że tu klucze zostawiłaś - wydarł się na mnie Łukasz.
- Gdybyś nie darł do mnie tej swojej mordy, to pewnie bym Ci powiedziała - skomentowałam otwierając drzwi. Wzięłam swoje torby i weszłam do środka nie patrząc na nich.
- Może grzeczniej smarkulo - powiedział wściekły Piszczek.
- Przestań - uspokajał go Goetze.
Byłam w szoku... Łukasz nigdy się , tak do mnie nie odzywał. Spojrzałam krótko na niego, rozebrałam się i ruszyłam w stronę schodów.
- Przesadziłeś - rzuciłam tylko i po chwili byłam już u siebie w pokoju.
Nie wiedziałam, co o tym wszystkim mam myśleć. No dobra... Może powinnam była mu powiedzieć o tych kluczach i się nie rozłączać. No , ale po cholerę od samego początku się darł... Może sobie być wkurwiony, na co sobie tam chce. Ale to nie jest powód, by być takim dla mnie.
Do tego Mario... Co on tu właściwie robi? I co, ja mam teraz z nim normalnie gadać, czy co? Bo nie rozumiem... Po obejrzanym wywiadzie dziś w TV nie miałam czasu by o tym pomyśleć. A teraz wracam do domu i on tu jest, WTF?!
" Moja wybranka jest w Dortmundzie " - przypomniały mi się jego słowa. Ciekawe o kogo mu chodziło...
- Proszę - powiedziałam, gdy usłyszałam pukanie. W drzwiach stanął Goetze - Czego chcesz?
- Yyy, dzwonił pan Kazimierz i mówił , że nie wrócą dziś na noc. Kazał Ci przekazać tą informację - powiedział nieśmiało.
- Spoko - powiedziałam i schowałam nową sukienkę do szafy. Nie słysząc zamykających się drzwi, spojrzałam w tamtą stronę - Coś jeszcze - zapytałam dalej stojącego w tym samym miejscu Mario, który lekko się uśmiechnął.
- Taak, chciałem... - nie skończył mówić, gdyż zadzwonił mój telefon. Na ekranie wyświetlił się numer Jaka, więc odebrałam.
- Hej misiu - przywitałam się. Spojrzałam w tym samym czasie na Mario, który posmutniał i właśnie zamykał drzwi od mojego pokoju.
- Co Ty na to - usłyszałam.
- Przepraszam, możesz powtórzyć - zapytałam lekko zirytowana.
- Pytałem, czy mogę do Ciebie wpaść .
- Ale, że teraz - zapytałam. Taaa, jeszcze jego tu dziś nie było... Łukasz, Mario i jeszcze Jake w jednym domu. Nie pojebało mnie ...
- No tak. Chyba, że nie chcesz to nie nalegam - powiedział chyba zawiedziony.
- Chcę. Przyjdź po mnie i pójdziemy na łyżwy, okej?
- Zaraz będę - powiedział radośnie i się rozłączył.
Przebrałam się szybko, poprawiłam makijaż i związałam włosy w niedbałego koka. Usłyszałam kolejny raz tego dnia, dzwonek do drzwi, więc wzięłam kasę i komórkę i schowałam do kieszeni w spodniach. Zgasiłam światło w pokoju i szybko zeszłam na dół. Niestety już ktoś zdążył otworzyć Jake'owi drzwi.
- Hej - podeszłam do Jaka i pocałowałam go w usta - Widzę, że już poznałeś Mario.
___________________________________________________________
Jednym słowem masakra ! -,-
Nie wyszedł, tak jak chciałam i w ogóle jest o niczym i do dupy i krótki pewnie z błędami , więc PRZEPRASZM ; c
No , ale zostawiam do opinii Wam , misiaki ! ;*
Jeżeli macie jakieś pytania to tu :
Jeżeli macie jakieś pytania to tu :
http://ask.fm/KarinaKopertowska
Miłego czytania ! :D
Miłego czytania ! :D
CZYTASZ=KOMENTUJESZ !!!
Pozdrawiam, Karinka<3
Bardzo fajny rozdział , tylko o co chodzi Łukaszowi ? Ciekawe jak Mario zareaguje na Jaka . Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do liebster award pytania znajdziesz tu : http://anne-marco-story.blogspot.com/
Usuńfajny rozdział, również jestem ciekawa o co chodzi Łukaszowi, ale nie wiem o co Karina taka wkurzona na Mario on w niej taki zakochany a ona fochy strzela, rozumiem wszystko, okej, ale sprawa się wyjaśnił i on jest nie winny więc niech z nim przynajmniej pogada i wyjaśni <3 ale blog jest świetny ! <3 pozdrawiam, i broń boże nie kończ go ! pisz dalej !
OdpowiedzUsuńMario! I ten tekst: "Moja wybranka jest w Dortmundzie." Wiadomo, o kogo chodzi xd
OdpowiedzUsuńBoskie! <3 Niech Sara jak najszybciej powie Karinie o całej sytuacji! Musi! Szczerze myślałam, że wtargnie do Karinki podczas pobytu Mario, a to boom! Jest Jake i automatycznie "Gecuś" nieszczęśliwy. Wspominałam, że ten blog jest najnajnajnajnajlepszy? Nie pamiętam, więc może się powtarzam :D Czekam na nexta!
Pozdrawiam;***
To jest przegeinalne! <3 :D
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie i ten rozdział wcale nie jest o niczym, bo dużo się tu dzieje! :D
Jestem ciekawa o co chodzi Piszczusiowi :D Może Mario mu powiedział o tym, że zakochał się w Karinie, a nasz kochany Łukaszek jest zazdrosny? :D
No cóż, prorokiem nie jestem więc pozostaje mi tylko czekać na kolejny cudowny rozdział :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie, Patrycja <3
tym tekstem Mario "wydał" że coś czuje do Kariny
OdpowiedzUsuńczyżby Łukasz był zazdrosny? ;P
szkoda mi Jake, bo nie wie że Karina lubi go inaczej niż on ją...
życzę dalszej weny, pozdrawiam ;**
Rozdział świetny jak zawsze.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Karina dowie się o wszystkim od Sary i wybaczy Mario.
Szkoda mi tylko chłopaka Karinki.
Jest jeszcze Łukasz ...
Nie no, czekam na kolejny z niecierpliwością, dodaj szybko.
Pozdrawiam kochanan :*
Wow, wow, wooooooooooooooooow. Tekst Mario mnie powalił na kolana : o !
OdpowiedzUsuńTrochę mi go szkoda, bo on cierpi przez to wszystko najbardziej. Mimo to, uważam, że najlepszym partnerem dla Kariny będzie Łukasz (niby brat, ale jak to się mówi - miłość zakazana smakuje najlepiej! ;3 ) Poza tym, Mario jest w Monachium, a szkoda byłoby, gdyby dziewczyna miała taki kawał do chłopaka... Ach Marco... dobry chłopak, tylko musi się trochę zmienić! <3 Fajnie by było, gdyby Karina i on zostali przyjaciółmi. Jest jeszcze Jake, który... ech..
Ogółem rozdział fenomenalny! Kocham to! <3 <3 Całę opowiadanie jest niesamowite!
Świetne!
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam, Izaa ; **
ps. Dziękuje, za komentarz u mnie ; **
Zajebiste pisz dalej :**
OdpowiedzUsuńRozdział cudny. :) Czekam na nn ;p
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://przygoda-w-dortmundzie.blogspot.com/
Genialny rozdział! Ach dzieje się, dzieje! Najbardziej cieszy mnie przyjazd Mario. Szkoda, że Karina tak go potraktowała, chociaż zasłużył sobie na to, mógł jej nie zostawiać. Źle mu było w Dortmundzie, gdyby nie wyjeżdżał do tego Monachium. Jednak on chyba nadal ją kocha i to wyznanie w telewizji. Niech Sara jak najszybciej powie Karince o wszystkich kłamstwach Marco. Wtedy sytuacja nieco się zmieni. No jestem strasznie ciekawa jak te wszystkie sprawy się potoczą. Jest tyle rozwiązań, jest Łukasz, Jake, Mario, Marco i każdy coś do niej czuję. Aż zazdroszczę :D Czekam z ogromną niecierpliwością na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się rozdział. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńsuper super super ! czekam na kolejny z niecierpliwością <3 pozdrawiam i wesołych świąt wszystkim i szczęśliwego nowego roku ;) ;*** !
OdpowiedzUsuńtwoj blog rozwala sysem!♥ uwielbiam go ♥ jest moim ulubionym.
OdpowiedzUsuńJezu mam nadziej3 ze Sara powie wszytsko szybko Karinie i ona otworzy sie na Mario z powrotem, on jest taki kochany..ok troche zawalil ze wyjechal ale w sumie wpkatali go w takie gowno wiec.. eh ... tak bardzo bym chciala by byl z Katiną ♥
CZEKAM Z NIECIERPLIWOSCIĄ NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ
no no no no GENIALNY ! <3 czekam na następny, błagam Cię dodaj ! ♥
OdpowiedzUsuńja tam stawiam na Łukasza!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, z eme prosby zostaną wysłuchane:)
Oj dzieje sie dzieje :D
Pozdrawiam:*
http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/
Cyba muszę nadrobić wszystko bo blog jest super :D Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://love-story-bvb.blogspot.com/