- Przestań Łukasz - odepchnęłam go od siebie - To, co stało się tamtego wieczoru nie może się więcej powtórzyć! Myślałam, że zanotowałeś to sobie w tym swoim małym móżdżku.
- Myślałem, że tego chcesz - powiedział cicho.
- Wiesz czego chce- prawie wykrzyczałam - Chce zapomnieć o tamtej nocy i mieć z Tobą normalne relacje ! Czy tak trudno to zrozumieć?!
- Ciszej, rodzice już pewnie śpią - próbował mnie uspokoić - Już więcej się to nie powtórzy, obiecuję - powiedział ze skruszoną miną.
- Mam nadzieję, a teraz wyjdź, bo chcę iść spać - wskazałam na drzwi. Łukasz wstał i mówiąc krótkie " przepraszam " opuścił mój pokój.
Co za palant, pomyślałam. Byłam wkurzona za równo na niego, jak i na siebie. Na niego za to, co chciał zrobić, a na siebie za to, że tak ostro zareagowałam. Ale mam nadzieję, że moje lekkie nakrzyczenie na niego uświadomi mu, że jestem tylko jego siostrą i tak powinien mnie traktować.
Poszłam wziąć szybki prysznic i już po chwili leżałam pod kołdrą. Gdy już zasypiałam usłyszałam dzwoniący telefon. Niechętnie się podniosłam i spojrzałam na ekran, dzwonił Jake.
- Halo - powiedziałam, gdy odebrałam.
- Obudziłem Cię - zapytał.
- Noo, trochę - zaśmiałam się - Coś się stało - zapytałam.
- Chciałem Ci powiedzieć, że nie spotkamy się jutro, bo muszę jechać z rodzicami do babci - powiedział niezadowolony.
- Okeej, to umówię się z Sarą. Dawno się nie widziałyśmy - powiedziałam.
- To dobrze. Pozdrów ją ode mnie. Muszę już kończyć, bo jest późno.
- Masz rację , ucałuj babcię. Dobranoc - powiedziałam.
- Kocham Cię myszko - pożegnał się i rozłączył. Na szczęście nie musiałam mówić mu " ja Ciebie też ". Oczywiście kocham go, ale nie tak, jak on mnie... Nie chcę go okłamywać, ale też nie chce go ranić. Przy nim zapominam o swoich problemach, o Mario. Jest wspaniałym chłopakiem. Szkoda tylko, że ja nigdy nie będę taką dziewczyną dla Niego.
Rano obudził mnie pan Kaziu całując w czoło. Mały gest, a tak cieszy. Jestem zadowolona z tego, że Piszczkowie mnie zaadoptowali. Nie tylko dlatego, że mieszkam w Dortmundzie i poznałam Borussen, ale też dlatego, że Piszczkowie to przyjemni ludzie. I nawet pani Halinka okazała się inna, niż z początku się wydawało. Mam wielkie szczęście być częścią rodziny Piszczek.
- Chodź na śniadanie młoda - powiedział pan Kazimierz, na słowo " młoda " spojrzałam na niego zmieszana - No co - zapytał i zaśmiał się.
- Nic, nic - uśmiechnęłam się - Za chwilkę zejdę.
Pan Piszczek wyszedł z mojego pokoju, a ja wyszłam z łóżka i poszłam się ogarnąć. Po skończonej, porannej toalecie zeszłam do jadalni.
- Dzień dobry - podeszłam do babci i ucałowałam ją w policzek, po czym usiadłam obok niej - Łukasza nie ma- zapytałam, gdy zobaczyłam, że jego miejsce jest puste.
- Tak, dzisiaj miał wcześniej trening - dziwne, z tego co mi mówił to dopiero treningi ma po nowym roku. No , ale nie będę wnikała...
Zjedliśmy wspólnie śniadanie, a potem zabrałam babcię Irenkę na krótki spacer do sklepu, gdyż pani Halince zabrakło galaretek.
Idąc dużo rozmawiałyśmy, między innymi namawiałam babcię, by jednak zamieszkała z nami. Lecz niestety moje próby poszły na marne. Jak babcia się uprze, to nie da rady do niczego jej przekonać. W drodze powrotnej, zauważyłam parkujący pod naszym domem samochód Łukasza. Wysiadł z niego on i jakaś kobieta. Kobieta? - zdziwiłam się. Pośpieszyłam trochę babcię i po chwili byłyśmy w ciepłym domu. Wchodząc do kuchni zauważyłam wystrojoną blondynkę, a za nią stał Łukasz, który ją obejmował. Wow, pomyślałam.
- Kupiłam galaretki - powiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie.
- Hej młoda, chciałbym Ci przedstawić moją dziewczynę Amelię - podeszłam do niej i podałam jej rękę.
- Miło mi Cię poznać, Karina - uśmiechnęłam się. Mimo miłej buźki coś mi w niej nie pasowało.
- Mi również - powiedziała. Łukasz ciągle na mnie spoglądał, co trochę mnie nurtowało. Dziwne, że jeszcze wczoraj chciał mnie pocałować, a już dzisiaj ma dziewczynę. Ale w sumie to jego sprawa, nie będę się tym przejmować. Gdy poszłam do góry, zadzwoniłam do Sary i umówiłam się z nią na 14 w pizzerii. Była 12, więc chwilę posiedziałam w internecie przeglądając facebook'a i fotkę. Chwilę przed 13 wybrałam ciuchy i poszłam się wykąpać.
Równo o 13.50 zeszłam na dół.
- Wychodzisz gdzieś - zapytała pani Halinka, gdy ubierałam kurtkę - Nie czekasz na obiad?
- Niee, umówiłam się z Sarą na pizzę - uśmiechnęłam się.
- To my Cię podwieziemy - pojawili się nagle Amelia i Łukasz.
- Nie trzeba, nie chcę robić kłopotu - powiedziałam.
- Ale to chyba żaden kłopot - powiedziała blondynka i spojrzała na mojego brata.
- No jasne, już się ubieramy i Cię podrzucimy - powiedział - Pakuj się do auta - rzucił mi kluczyki.
- Sam się pakuj - powiedziałam i oboje się zaśmialiśmy. Otworzyłam sobie auto i zasiadłam wygodnie na tylnym siedzeniu.
***
- Jak tam u Ciebie i Mo - zapytałam, gdy siedziałyśmy razem z Sarą w pizzerii i opychałyśmy się pizzą.
- Wspaniale - rozmarzyła się moja przyjaciółka - Myślałam, że zabawi się mną i rzuci od razu. Ale jednak okazał się tym wyjątkowym facetem. Powiedział mi, że chyba za nim nie przepadasz - spojrzała na mnie pytająco.
- Oj , to nie jest tak, że go nie lubię. Po prostu wydaje mi się, że on i Marco coś ukrywają przede mną - powiedziałam i napiłam się coli.
- Nic mi o tym nie wiadomo, ale postaram się dowiedzieć coś na ten temat - uśmiechnęła się - Mo mówił mi, że będziecie z Jake'iem spędzać z nami sylwestra. Wytańczymy się w końcu !
- No pewnie, nawet nie musiałam Jake długo namawiać - wyszczerzyłam swoje ząbki. Gdy siedziałyśmy chwilę w ciszy postanowiłam powiedzieć Sarze o wczorajszym wieczorze z Łukaszem. Była zdziwiona tym, co jej powiedziałam.
- Ale to jeszcze nic ! Dzisiaj przychodzę z babcią ze sklepu, wchodzę do kuchni, a tam Łukasz z takim plastikiem , że głowa boli! - zaśmiałam się - Przedstawił mi ją, jako swoją dziewczynę.
- Taaaa, żartujesz - nie dowierzała - Serio?
- No nie kurde, na niby - przewróciłam oczami.
- Nie jesteś zazdrosna - zapytała, a ja zakrztusiłam się kawałkiem pizzy, który miałam w buzi - Spokojnie , nie uduś się - zaczęła się śmiać.
- Dlaczego miałabym być zazdrosna - zapytałam, gdy się ogarnęłam.
- No nie wiem... Tak tylko pytam - stwierdziła, a ja pokręciłam głową.
- Łukasz jest moim bratem i chcę dla niego, jak najlepiej - uśmiechnęłam się szczerze.
- Dobra, dobra. I tak wiem swoje - skwitowała Sara.
- A Ty głupia jesteś , małpo - wystawiłam jej język.
Gd zjadłyśmy swoją pizzę, udałyśmy się do domu Mortiza, gdyż Sara obiecała, że go dziś odwiedzi. Weszłyśmy do środka, gdzie zastałyśmy grających w fifę Mo i Lewego. Przywitałyśmy się z nimi i zaległyśmy na kanapie. Chłopcy namawiali nas do zagrania z nimi, więc się zgodziłyśmy.
- Ja biorę Borussię - krzyknęłam, jako pierwsza.
- A ja Real - powiedziała Sara.
- To ja nie gram - powiedział obrażony Mo i usiadł dalej.
- To ja też - zawtórował mu Robert - Karinko , chcesz coś do picia - zapytał się w naszym ojczystym języku.
- Może być sok - powiedziałam, tak samo i się zaśmiałam, gdyż zobaczyłam zmieszane miny Sary i Mo. Lewy się zaśmiał i poszedł chyba do kuchni. Po chwili wrócił z sokiem i szklankami.
- Podoba Ci się mój dom - zapytał Lewy.
- To my nie jesteśmy w domu Mortiza - zapytałam zdziwiona i w tym samym czasie strzeliłam gola Sarze - Jestę mistrzę - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
- Brawo - przybiliśmy sobie piątki - Przecież byłaś już tu, na imprezie ostatnio - dodał i zaczął się śmiać pewnie z mojej zmieszanej miny.
- Aaa, no tak ! - krzyknęłam - Już pamiętam, okej okej. Nie śmiej się, zapomniałam o tym - wytknęłam do niego język. Zamieniłam się z Mo miejscami i teraz on grał razem z Sarą. Usiadłam na bujanym fotelu i napiłam się soku.
- Nie wiesz, kiedy Mario przyjeżdża - zapytał, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- A skąd ja mam to wiedzieć - odparłam po chwili.
- Wydawało mi się, że utrzymujecie ze sobą kontakt... Przed jego transferem dużo mi opowiadał o Tobie, więc myślałem, że się przyjaźnicie lub jest coś więcej między Wami - nadal rozmawialiśmy po polsku.
- Bo tak było, ale się zepsuło w pewnym momencie i nie chcę do tego wracać - uśmiechnęłam się - A jak chcesz wiedzieć to pewnie Łukasz wie. Praktycznie codziennie z nim gada...
- Spoko, ale jeśli będziesz chciała pogadać to wal śmiało - poczochrał moje włosy. Właśnie w tym momencie polubiłam Roberta. Z początku myślałam, że jest strasznie zarozumiały i podrywacz z niego. Ale teraz widzę, że mogę mieć w nim oparcie.
- A jak u Ciebie Lewusku - spytałam.
- Powiem Ci, że znacznie lepiej. Poznałem fajną dziewczynę, Klarę i jest też polką. Siostra Mats'a ją przyprowadziła na moją imprezę i tak ją poznałem. Na razie tylko się spotykamy, ale mam nadzieję, że wyjdzie coś z tego - zwierzył mi się.
- To świetnie! - uśmiechnęłam się - Nie warto marnować życia na wspominaniu i użalaniu się nad sobą.
- I tu się z Tobą zgodzę , młoda - pokręciłam głową z niezadowolenia i spojrzałam na zegarek - Odwieźć Cię do domu - zapytał.
- Nie chcę robić problemu, zadzwonię po Łukasza - odpowiedziałam i wyciągnęłam telefon.
- Ale to żaden problem - zabrał mi telefon - Odwiozę Karinę i zaraz będę. Nie seksić się tutaj.
Pożegnałam się z Sarą i Mo i poszłam się ubrać. Wychodząc z domu Lewego wpadłam na kogoś.
- Uważaj, jak chodzisz - powiedziałam , gdy spojrzałam na uśmiechniętego Reus'a.
- Sory - tylko tyle zdążył powiedzieć, bo wyminęłam go i podeszłam do auta. Czekałam chwilę na Roberta, który witał się z Marco. Lewy otworzył mi drzwi i już po chwili byliśmy w drodze do mojego domu.
- Macie jakąś spine z Marco - zapytał Robert.
- Myśli, że może mieć każdą - skwitowałam, dając mu do zrozumienia, że nie chce o Nim rozmawiać.
- Zrobił Ci coś? Ale ma po pysku - chyba się wkurzył.
- Niee, nic mi nie zrobił.
- Na pewno ?
- Tak, na pewno. Uspokój się - dałam mu mięczaka w ramie.
- Ale, jakby coś Ci zrobił to mów od razu - ciągnął dalej Lewy.
- Dobrze , dobrze wujku - zaśmiałam się.
- Czy wyglądam na Twojego wujka - zapytał - No dobra, jest to 9 lat różnicy ale nie przesadzajmy.
- To ja też - zawtórował mu Robert - Karinko , chcesz coś do picia - zapytał się w naszym ojczystym języku.
- Może być sok - powiedziałam, tak samo i się zaśmiałam, gdyż zobaczyłam zmieszane miny Sary i Mo. Lewy się zaśmiał i poszedł chyba do kuchni. Po chwili wrócił z sokiem i szklankami.
- Podoba Ci się mój dom - zapytał Lewy.
- To my nie jesteśmy w domu Mortiza - zapytałam zdziwiona i w tym samym czasie strzeliłam gola Sarze - Jestę mistrzę - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
- Brawo - przybiliśmy sobie piątki - Przecież byłaś już tu, na imprezie ostatnio - dodał i zaczął się śmiać pewnie z mojej zmieszanej miny.
- Aaa, no tak ! - krzyknęłam - Już pamiętam, okej okej. Nie śmiej się, zapomniałam o tym - wytknęłam do niego język. Zamieniłam się z Mo miejscami i teraz on grał razem z Sarą. Usiadłam na bujanym fotelu i napiłam się soku.
- Nie wiesz, kiedy Mario przyjeżdża - zapytał, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- A skąd ja mam to wiedzieć - odparłam po chwili.
- Wydawało mi się, że utrzymujecie ze sobą kontakt... Przed jego transferem dużo mi opowiadał o Tobie, więc myślałem, że się przyjaźnicie lub jest coś więcej między Wami - nadal rozmawialiśmy po polsku.
- Bo tak było, ale się zepsuło w pewnym momencie i nie chcę do tego wracać - uśmiechnęłam się - A jak chcesz wiedzieć to pewnie Łukasz wie. Praktycznie codziennie z nim gada...
- Spoko, ale jeśli będziesz chciała pogadać to wal śmiało - poczochrał moje włosy. Właśnie w tym momencie polubiłam Roberta. Z początku myślałam, że jest strasznie zarozumiały i podrywacz z niego. Ale teraz widzę, że mogę mieć w nim oparcie.
- A jak u Ciebie Lewusku - spytałam.
- Powiem Ci, że znacznie lepiej. Poznałem fajną dziewczynę, Klarę i jest też polką. Siostra Mats'a ją przyprowadziła na moją imprezę i tak ją poznałem. Na razie tylko się spotykamy, ale mam nadzieję, że wyjdzie coś z tego - zwierzył mi się.
- To świetnie! - uśmiechnęłam się - Nie warto marnować życia na wspominaniu i użalaniu się nad sobą.
- I tu się z Tobą zgodzę , młoda - pokręciłam głową z niezadowolenia i spojrzałam na zegarek - Odwieźć Cię do domu - zapytał.
- Nie chcę robić problemu, zadzwonię po Łukasza - odpowiedziałam i wyciągnęłam telefon.
- Ale to żaden problem - zabrał mi telefon - Odwiozę Karinę i zaraz będę. Nie seksić się tutaj.
Pożegnałam się z Sarą i Mo i poszłam się ubrać. Wychodząc z domu Lewego wpadłam na kogoś.
- Uważaj, jak chodzisz - powiedziałam , gdy spojrzałam na uśmiechniętego Reus'a.
- Sory - tylko tyle zdążył powiedzieć, bo wyminęłam go i podeszłam do auta. Czekałam chwilę na Roberta, który witał się z Marco. Lewy otworzył mi drzwi i już po chwili byliśmy w drodze do mojego domu.
- Macie jakąś spine z Marco - zapytał Robert.
- Myśli, że może mieć każdą - skwitowałam, dając mu do zrozumienia, że nie chce o Nim rozmawiać.
- Zrobił Ci coś? Ale ma po pysku - chyba się wkurzył.
- Niee, nic mi nie zrobił.
- Na pewno ?
- Tak, na pewno. Uspokój się - dałam mu mięczaka w ramie.
- Ale, jakby coś Ci zrobił to mów od razu - ciągnął dalej Lewy.
- Dobrze , dobrze wujku - zaśmiałam się.
- Czy wyglądam na Twojego wujka - zapytał - No dobra, jest to 9 lat różnicy ale nie przesadzajmy.
- O matko ! Ale Ty stary jesteś, z kim ja się zadaje - powiedziałam drastycznie i pokręciłam głową.
- Z gwiazdą Bundesligi, więc mordka w kubeł i ciesz się z tego - znów poczochrał moją grzywkę.
- Jeszcze raz dotkniesz moich włosów, a pożałujesz - zagroziłam i poprawiłam grzywkę.
- Jakoś się Ciebie nie boję Karinko.
- Szkoda, bo powinieneś - zrobiłam szyderczą minkę - Dzięki za podwiezienie - powiedziałam, gdy podjechaliśmy pod mój dom. Przybiłam mu żółwika i wyszłam z auta.
- Z gwiazdą Bundesligi, więc mordka w kubeł i ciesz się z tego - znów poczochrał moją grzywkę.
- Jeszcze raz dotkniesz moich włosów, a pożałujesz - zagroziłam i poprawiłam grzywkę.
- Jakoś się Ciebie nie boję Karinko.
- Szkoda, bo powinieneś - zrobiłam szyderczą minkę - Dzięki za podwiezienie - powiedziałam, gdy podjechaliśmy pod mój dom. Przybiłam mu żółwika i wyszłam z auta.
* Marco *
Zjebałem sprawę, mogłem nie być taki nachalny. Przecież dobrze wiedziałem, że ona taka nie jest. A i tak to zrobiłem. Pewnie już nigdy z nią normalnie nie pogadam.
Wiem, że źle zrobiłem kłamiąc o Mario, ale dostał w końcu nauczkę. Nie zadziera się z Marco Reus'em! I pomyśleć, że kiedyś byliśmy, jak bracie....
Gdy wpadła dziś na mnie myślałem, że moje serce wybuchnie. Wydawała się taka krucha i niewinna. I pewnie teraz nieszczęśliwa przeze mnie. No ale przecież ma Jake, który na nią nie zasługuje... Ale niee, nie mogę w ten sposób o niej myśleć. Jest tylko kolejną laską, którą chciałem zaliczyć, pomyślałem.
- Nad czym tak dumasz - wyrwał mnie z zamyśleń mój przyjaciel Mo.
- A tak tylko się zamyśliłem - powiedziałem i machnąłem ręką.
- Mnie nie oszukasz Reus - i miał racje, nigdy nie potrafiłem kłamać. Dlatego też dziwię się, że z taką łatwością poszło z młodą.
- Pogadamy, jak będziemy sami - spojrzałem na grającą Sarę.
- Mów teraz, Sara nikomu nic nie powie. Prawda, kochanie - zwrócił się do niej, na co ona tylko kiwnęła głową na " tak ".
Opowiedziałem Mo i w sumie też Sarze, o tym jak wpadła na mnie Karina i jak zachowuje się w stosunku do mnie po tym co jej zrobiłem.
- Dobrze, że nie wie, że to o Mario wszystko wymyśliłeś - powiedział Mo, a ja w tamtym momencie chciałem go zabić.
- Mo! Nie przy Sarze ! To miała być tajemnica - krzyknąłem na niego.
- Jakie kłamstwo o Mario - zapytałam Sara, gdy podeszła do nas.
- Nie ważne - powiedziałem i zwróciłem się do Mo - Wielkie dzięki.
- Sorry, stary. Wymsknęło mi się - powiedział ze skwaszoną miną Mortiz.
- Czyli to kłamstwo ? Wiedziałam. Reus, czy Ty czasem myślisz? Wiesz, co zrobiłeś? Ona go pokochała, a Ty to zniszczyłeś, bo co?! Bo chciałeś iść z nią do łóżka, czy Ciebie do końca popierdoliło? Mario teraz jest w Monachium i pewnie nadal nie wie, dlaczego Karina była na niego taka wściekła! A wszystko to przez Twoją głupotę! Dobrze Karina mówiła, że coś ukrywasz ! - dokończyła swój monolog. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć... Więc po prostu wstałem i opuściłem dom Lewego.
Pierwszy raz, ktoś powiedział mi prawdę prosto w oczy i do tego w taki sposób. Być może zraniłem przy tym Karinę, ale Mario nie żałuje wcale...
_______________________________________________________________
Krótki i taki trochę bleee xD Ale nie dam rady nic więcej dziś wymyślić. Mam nadzieję, że na następny nie będziecie musieli tyle czekać.
Rozdział zostawiam Wam i myślę, że pojawi się pod nim tyle samo komentarzy, co pod 18 ;) Jestem na prawdę Wam wdzięczna , za to , że czytacie moje wypociny i do tego je komentujecie ! ;D Uwielbiam Was <3 Cieszę się, że również anonimki komentują ;) Oby tak dalej :D
Proszę Was, abyście zostawiały linki do swoich opowiadań, bo nie jestem wstanie sama tego ogarnąć ;) Za duuużo, znacznie za duużo dziewczyny piszecie ! ;) Dlatego przepraszam, że czasem nie zdążę skomentować, ale czytam wszystko ! ;)
Miłego czytania !
CZYTASZ=KOMENTUJESZ !!!
Przedstawiam, Wam mojego męża Marco Reusa ♥♥♥♥♥♥♥♥
marcohan
Źródło:
A jednak, jest dzisiaj! Odkąd napisałaś u mnie, że dodasz, siedzę i sprawdzam co piętnaście minut czy jest rozdział, no i mam co chciałam. Dobrze, że nic nie zaszło z Łukaszem, w ogóle szybki chłopak jest, dziewczynę ekspresowo znalazł, chyba że miał ją wcześniej, ale ukrywał? Nie wiem i jak na razie nie wnikam xd Kurde, tak czekam i czekam, aż Mario i Karina się spotkają. Mam nadzieję, że się kiedyś tam pogodzą, nawet z Marco, który nieźle schrzanił znajomość z Karinką, a to dobrze, bo jej nie wykorzystał :-) Zrypał też przyjaźń z Mario. Nie chciałabym być w jego skórze. Jedynie talent do piłki mogłabym mieć po nim xd Oczywiście ciągle odnoszę się do bloga, bo w rzeczywistości ten Twój mąż to zarąbisty w każdej kategorii :D Podsumowując: Rozdział jest genialny, a NIE bleeee! Zapamiętaj, Twoje nie mogą być nudne, po prostu z Twoim talentem tak się nie da! No i najważniejsze... Jesteś najlepsza! ;-**
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie <3
Nareszcie się doczekałam XD
OdpowiedzUsuńRozdział wcale nie jest bleee tylko jest cudowny jak każdy inny.
Łał Łukasz już znalazł sobie nową dziewczynę... ładnie, ładnie :O
Mam nadzieję że Sara powie wszystko Karinie, a ona spróbuje wszystko jakoś z Mario wyjaśnić :)
W wolnym czasie zapraszam do siebie :)
http://mariostorybvb.blogspot.com/
Kurcze liczyłam ze cos bedzie miedzy nimi.
OdpowiedzUsuńszkoda ze tak nie bylo.
szczerze ci powiem ze rozdział podoba mi sie ale nie az tak bardzo.
rozumiem ze szkola itp :)
czekam na nastepny. :)
Nareszcie! Wchodziłam codziennie i sprawdzałam, czy czasami nie ma rozdziału. Chamski Marco. Nie lubie go takiego. Mam nadzieje, że Karina i Mario sie pogodza. ^^ Czekam na następny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://w-moim-swiecie-bez-milosci.blogspot.com/
Świetny rozdział , nareszcie coś dodałaś :) już sie nie moge doczekac kolejnego rozdziału , ciekawe co sie wydarzy .
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie : http://anne-marco-story.blogspot.com/
Kurde, co to za laska się kręci obok ŁUKASZA?! ;O Łukasz musi byś z Kariną! <3 (tak, wiem za bardzo się ekscytuje,ale inaczej nie umiem ;3 )
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! Bardzo mi się podo*ba ta część napisana ''oczyma Marco''. Bardzo, bardzo fajne! Trochę mi szkoda,że między Karinką a Łukaszem nic się nie wydarzyło,ale jeszcze wierzę... <3
Super! Jestem zachwycona! *_______*
Czekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam,Izaa
Jej, rozdział jest mega! Bardzo mi się podoba! No to Mo się wygadał i wszystko wyszło na jaw. Jestem pewna, że Sara od razu podzieli się to informacją z Karinką. I teraz będzie już wiedziała jaki Marco jest naprawdę. Liczę, że dojdzie do jakiegoś spotkania Mario z Kariną. Co do jej związku z Łukaszem, nie jestem już taka pewna. Jeszcze jak przyprowadził sobie jakoś plastikową dziewuchę to w ogóle. Chciał pewnie sprawdzić czy będzie zazdrosna, chyba mu nie wyszło. No oczywiście jeżeli z Mario jej nie wyjdzie, to nadal będę za opcją związku Kariny z Łukaszem. Zobaczymy co wymyślisz i szczerze nie mogę się doczekać co będzie dalej. Uwielbiam to opowiadanie! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! Pozdrawiam :**
OdpowiedzUsuńRozdział jest wspaniały <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że dodałaś nowy rozdział, jest cudowny.
Dobrze, że w końcu wyszło na jaw to, że Marco sobie wszystko wymyślił.
Mam nadzieję, że Sara wszystko powie Karince, a ona potem pogodzi się z Mario.
Najgorsze jest to, że w tym wszystki jest Jake i Łukasz.
Ale oni muszą zrozumieć, że Karina kocha Götze i nie może bez niego żyć.
Czekam na kolejny, mam nadzieję, że pojawi się niebawem.
Pozdrawiam kochana :*
Zapraszam do mnie:
http://obiecaj-ze-mnie-nie-skrzywdzisz.blogspot.com/
http://zapomnij-na-zawsze.blogspot.com/
C U D O W N E ! Rozdział jest super, a nie ble, ale mam nadzieję że Mario i Karinka się spotkają i sprawa się wyjaśni !. Oni muszą być razem są genialni, a co do Łukasza i Kariny to dobrze że nic się nie wydarzyło i niech tak zostanie !;) pozdrawiam, czekam na następny z niecierpliwością !
OdpowiedzUsuńWpadłam przez przypadek na twojego bloga ale jak zaczęłam czytać to mi się strasznie spodobał. :D
OdpowiedzUsuńRozdział genialny. ;)
Czekam na następny. ;p
Zapraszam do mnie:
http://freundschaft-die-in-der-liebe-einge.blogspot.com/
A już myślałam, że między nią a Łukaszem, będzie coś więcej, choć dobrze, że przerwała ten pocałunek. Tylko skąd wzięła się tam jakaś Amelia i czego ona chce ? Czyżby Łukasz chciał wzbudzić zazdrość ? Jestem pewna, że w kolejnych rozdziałach moje wątpliwości zostaną rozwiane, dlatego nie mogę się doczekać aż coś dodasz. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń