" The good times of today are the sad thoughts of tomorrow "
~*~
Gdy spojrzała na mnie , szybko uśmiechnąłem się i pomachałem jej, ale ona tylko zrobiła zdziwioną minę i odwróciła od razu swój wzrok. Chyba mnie nie poznała...
-Dziwny koleś - pomyślałam i odwróciłam swój wzrok na boisko, gdzie dziewczyny prowadziły już sześcioma punktami nad naszymi rywalkami. Co chwilę spoglądałam na chłopaka, który ciągle posyłał mi swój szeroki uśmiech. - Kto to jest? - zastanawiałam się.
Na początku trzeciego seta trener wpuścił mnie na boisko. W pierwszych chwilach czułam strach i myślałam, że za chwilę zwymiotuję. Od razu poszłam na zagrywkę. Trener właśnie tak chciał mi pomóc. Gdy tylko przebiłam piłkę na drugą stronę siatki, wszystkie nerwy odeszły, a na ich miejsce weszła duma i chęć pokazania innym , na co mnie stać. Ze spokojem rozgrywałam każdą piłkę. Nie obyło się bez klnięcia pod nosem w moim ojczystym języku, gdy coś się nie udało. Po wygranych trzech setach podziękowałyśmy naszym przeciwniczkom i udałyśmy się do szatni, gdzie czekał na nas Pan Lukomski - nasz trener.
- Bardzo dobrze Wam poszło, dziewczyny. A Ty, Karina? Masz bardzo duży potencjał i nie mówię tego tylko dlatego, że jestem fanem Twojego brata - zaśmiał się pod nosem trener.
- No dzięki - rzuciłam i posłałam mu szeroki uśmiech.
- Następny mecz za dwa tygodnie - zwrócił się do wszystkich - Widzimy się we wtorek na treningu.
- Do widzenia - powiedziałyśmy chórkiem. Gdy trener opuścił naszą szatnię, każda z nas wzięła szybki prysznic. Gotowe i zadowolone wyszłyśmy z szatni, kierując się w stronę wyjścia. Była godzina 14.00 , więc razem z dziewczynami postanowiłyśmy pójść na " zdrowy " obiad.
- Panno Piszczek ! - usłyszałam za sobą znajomy głos. Odwróciłam się i ujrzałam tego samego faceta, co na meczu. - Mogę prosić o autograf - zapytał , przy czym uniósł wysoko swoje kąciki ust pokazując już znane mi dołeczki.
- Reus ? ! - krzyknęłam, gdyż nie zdawałam sobie sprawy z tego, iż Marco nie chciał, by ktoś go rozpoznał, co świadczyć mogą o tym ciemne okulary i fullcap. Jak na zawołanie wszystkie dziewczyny wpadły w pisk i z prędkością światła otoczyły Blondaska, który rzucił mi gniewne spojrzenie, na co ja tylko się zaśmiałam i usiadłam na jednym z krzesełek czekając, aż Marco rozda swoje autograf oraz zrobi sobie z każdą dziewczyną " selfie ".
- Ty to masz szczęście - powiedziała Anabell, która właśnie koło mnie usiadła.
- Co masz na myśli - zapytałam trochę jej nie rozumiejąc.
- Noo... Twoim bratem jest sam Łukasz Piszczek , znasz wszystkie Pszczółki i nawet chodzisz z Marco - ostatnie słowa niemal wykrzyczała z podniecenia.
- Nie jestem z Reus'em , to tylko kolega - uśmiechnęłam się widząc, jak Marco całuje w policzek jedną z dziewczyn do zdjęcia. Kiedyś tak samo zareagowałabym na spotkanie z takim piłkarzem...
- Mhm, tak się tylko teraz mówi - poruszyła znacząco brwiami brunetka.
- Serio - próbowałam ją przekonać - Jestem z Mario.
- No co Ty ? ! - pisnęła - Ale przecież on jest w Monachium , a Ty tutaj... Jak Ty wytrzymujesz? Jaki on jest?
- Pogadamy kiedy indziej, bo widzę, że Reus potrzebuje pomocy - zaśmiałam się i wstałam z krzesełka - Dobra dziewczyny, już wystarczy! - powiedziałam , gdy złapałam Marco za rękę i pociągnęłam go w kierunku drzwi.
- Cześć wszystkim! - krzyknął Reus i wyszliśmy na zewnątrz budynku, gdzie od razu puściłam jego rękę, a on znów założył swoje " oksy " i fullcap'a oraz wyszczerzył swoje śnieżno-białe zęby.
- Z czego się cieszysz - zapytałam - Po za tym czemu wczoraj nie powiedziałeś , że przyjdziesz na mecz?
- Chciałem zrobić Ci niespodziankę - powiedział dalej uśmiechnięty - A tak w ogóle to gratulacje! Nieźle Ci poszło - zachichotał.
- Nieźle? - zapytałam zdziwiona - Raczej sądziłam, że powiesz coś typu - wspaniale , czy znakomicie, a Ty tylko " nieźle" ? No wiesz... Zawiodłam się na Tobie - zaczęłam się z nim droczyć. Bądź, co bądź, ale polubiłam Marco. Zrozumiałam też, że tak samo, jak on powinnam porozmawiać z Weroniką i wyjaśnić to wszystko. Zdałam sobie sprawę z tego, że moja sytuacja jest podobna do tej Reusa. Oboje zostaliśmy zranieni i zdradzeni przez bliskie nam osoby. Postanowiłam sobie, że w końcu zrobię to, co już dawno należało zrobić.
- Ziemia do Kariny! - usłyszałam głos Reus'a , więc spojrzałam na niego.
- Masz ochotę na pizzę - zapytał.
- A co, stawiasz - spytałam , odrywając się od swoich myśli.
- To Ty możesz postawić mi - zaśmiał się - Ja jedynie mogę za Ciebie zapłacić - puścił mi oczko.
- Zboczeniec - rzuciłam i walnęłam go w ramie - Niestety muszę Ci odmówić - powiedziałam juz nieco poważniej.
- Dlaczego - zapytał ze smutną miną Marco - Musimy jakoś uczcić Twój pierwszy, wygrany mecz.
- Jasne - przyznałam - Ale wiesz... Ja jestem z Mario , i gdyby ktoś nas zobaczył razem w restauracji, to pomyślałby, że ja coś z Tobą... - zaczęłam tłumaczyć.
- To możemy zjeść u mnie , albo u Mo. Na pewno jest u niego Sara - namawiał mnie Marco.
- A Mo nie ma treningu - zapytałam zdziwiona , gdyż widziałam, jak Łukasz rano szykował się na trening - Marco ! - krzyknęłam - Przecież Ty też masz trening! Klopp Cię zabije.
- Och! - mruknął - Widzisz , jak dla Ciebie poświęcam swoje życie - zapytał z cwaniacką miną, po czym otworzył mi drzwi do swojego auta, do którego po chwili wsiadłam.
- I właściwie dlaczego to robisz - zapytałam , gdy Marco siedział już " za kółkiem "
- Tak po prostu - uśmiechnął się - Lubię Cię i chcę, abyś Ty polubiła mnie - dodał , po czym odpalił auto - Wiem! Jestem genialny ! - krzyknął nagle.
- Nie wątpię - powiedziałam ironicznie pod nosem i spojrzałam na niego.
- Ej! Słyszałem - wystawił do mnie język - Zabiorę Cię w pewne miejsce.
- Może coś więcej - zapytałam lekko zirytowana. Nie chciałam, by ktoś mnie z nim widział. Już wystarczy, że połowa dziewczyn z klubu myśli, że Marco jest moim chłopakiem. Gdyby Mario coś takiego usłyszał, to nie wiem , jak by się to skończyło. Chociaż wie, że rozmawiam z Reus'em i z tego, co mówi to nie ma nic przeciwko , ale nie byłby zadowolony z informacji , że rzekomo spotykam się z jego byłym przyjacielem. W sumie to tak jest , ale są to tylko czysto kumpelskie spotkania.
- Sama zobaczysz - uśmiechnął się. Nic więcej , ani on , ani ja nie powiedzieliśmy. Marco w pewnym momencie, by przerwać całkiem swobodną ciszę , włączył radio. Po chwili z głośników zaczęła lecieć piosenka 1D - You and I, od razu dałam głośniej i zaczęłam śpiewać moją ulubioną nutkę. Myślałam , że Reus będzie krzywo na mnie patrzył . Jednak, gdy spojrzałam na niego, mój uśmiech znacznie się powiększył. Zobaczyłam Marco śpiewającego cały refren piosenki.
- Tylko nikomu nie mów - zażądał i zaczął się śmiać, gdy skończyła się piosenka.
- Nie wiedziałam , że słuchasz One Direction - zaśmiałam się.
- Słucham.. Ale i tak o wiele bardziej lubię Justina Biebera - powiedział poważnym tonem.
- Żartujesz sobie - zapytałam zdziwiona, a kiedy zobaczyłam wyraz twarzy jego twarzy , zaczęłam się śmiać - No nie wierzę . Może powiesz mi jeszcze , że jesteś belieber - czy coś takiego , dokończyłam sobie w myślach.
- No tak - mówił dumnie Marco - Ja tam nie widzę w tym nic śmiesznego .
- A ja tak - powiedziałam i znów zaczęłam się śmiać - Przecież on ma głos , jak baba .
- Sama masz głos , jak baba - próbował się odgryźć , jednak nie bardzo mu to wychodziło.
- Dziwne, by było , gdybym miała głos, jak facet - uniosłam jedną brew i nadal miałam " banana : na mordce.
- Czepiasz się szczegółów - poczochrał moje włosy, po czym zatrzymał auto przed pizzerią i wyszedł z auta , rzucając " zaraz wracam " .
- Ty to masz szczęście - powiedziała Anabell, która właśnie koło mnie usiadła.
- Co masz na myśli - zapytałam trochę jej nie rozumiejąc.
- Noo... Twoim bratem jest sam Łukasz Piszczek , znasz wszystkie Pszczółki i nawet chodzisz z Marco - ostatnie słowa niemal wykrzyczała z podniecenia.
- Nie jestem z Reus'em , to tylko kolega - uśmiechnęłam się widząc, jak Marco całuje w policzek jedną z dziewczyn do zdjęcia. Kiedyś tak samo zareagowałabym na spotkanie z takim piłkarzem...
- Mhm, tak się tylko teraz mówi - poruszyła znacząco brwiami brunetka.
- Serio - próbowałam ją przekonać - Jestem z Mario.
- No co Ty ? ! - pisnęła - Ale przecież on jest w Monachium , a Ty tutaj... Jak Ty wytrzymujesz? Jaki on jest?
- Pogadamy kiedy indziej, bo widzę, że Reus potrzebuje pomocy - zaśmiałam się i wstałam z krzesełka - Dobra dziewczyny, już wystarczy! - powiedziałam , gdy złapałam Marco za rękę i pociągnęłam go w kierunku drzwi.
- Cześć wszystkim! - krzyknął Reus i wyszliśmy na zewnątrz budynku, gdzie od razu puściłam jego rękę, a on znów założył swoje " oksy " i fullcap'a oraz wyszczerzył swoje śnieżno-białe zęby.
- Z czego się cieszysz - zapytałam - Po za tym czemu wczoraj nie powiedziałeś , że przyjdziesz na mecz?
- Chciałem zrobić Ci niespodziankę - powiedział dalej uśmiechnięty - A tak w ogóle to gratulacje! Nieźle Ci poszło - zachichotał.
- Nieźle? - zapytałam zdziwiona - Raczej sądziłam, że powiesz coś typu - wspaniale , czy znakomicie, a Ty tylko " nieźle" ? No wiesz... Zawiodłam się na Tobie - zaczęłam się z nim droczyć. Bądź, co bądź, ale polubiłam Marco. Zrozumiałam też, że tak samo, jak on powinnam porozmawiać z Weroniką i wyjaśnić to wszystko. Zdałam sobie sprawę z tego, że moja sytuacja jest podobna do tej Reusa. Oboje zostaliśmy zranieni i zdradzeni przez bliskie nam osoby. Postanowiłam sobie, że w końcu zrobię to, co już dawno należało zrobić.
- Ziemia do Kariny! - usłyszałam głos Reus'a , więc spojrzałam na niego.
- Masz ochotę na pizzę - zapytał.
- A co, stawiasz - spytałam , odrywając się od swoich myśli.
- To Ty możesz postawić mi - zaśmiał się - Ja jedynie mogę za Ciebie zapłacić - puścił mi oczko.
- Zboczeniec - rzuciłam i walnęłam go w ramie - Niestety muszę Ci odmówić - powiedziałam juz nieco poważniej.
- Dlaczego - zapytał ze smutną miną Marco - Musimy jakoś uczcić Twój pierwszy, wygrany mecz.
- Jasne - przyznałam - Ale wiesz... Ja jestem z Mario , i gdyby ktoś nas zobaczył razem w restauracji, to pomyślałby, że ja coś z Tobą... - zaczęłam tłumaczyć.
- To możemy zjeść u mnie , albo u Mo. Na pewno jest u niego Sara - namawiał mnie Marco.
- A Mo nie ma treningu - zapytałam zdziwiona , gdyż widziałam, jak Łukasz rano szykował się na trening - Marco ! - krzyknęłam - Przecież Ty też masz trening! Klopp Cię zabije.
- Och! - mruknął - Widzisz , jak dla Ciebie poświęcam swoje życie - zapytał z cwaniacką miną, po czym otworzył mi drzwi do swojego auta, do którego po chwili wsiadłam.
- I właściwie dlaczego to robisz - zapytałam , gdy Marco siedział już " za kółkiem "
- Tak po prostu - uśmiechnął się - Lubię Cię i chcę, abyś Ty polubiła mnie - dodał , po czym odpalił auto - Wiem! Jestem genialny ! - krzyknął nagle.
- Nie wątpię - powiedziałam ironicznie pod nosem i spojrzałam na niego.
- Ej! Słyszałem - wystawił do mnie język - Zabiorę Cię w pewne miejsce.
- Może coś więcej - zapytałam lekko zirytowana. Nie chciałam, by ktoś mnie z nim widział. Już wystarczy, że połowa dziewczyn z klubu myśli, że Marco jest moim chłopakiem. Gdyby Mario coś takiego usłyszał, to nie wiem , jak by się to skończyło. Chociaż wie, że rozmawiam z Reus'em i z tego, co mówi to nie ma nic przeciwko , ale nie byłby zadowolony z informacji , że rzekomo spotykam się z jego byłym przyjacielem. W sumie to tak jest , ale są to tylko czysto kumpelskie spotkania.
- Sama zobaczysz - uśmiechnął się. Nic więcej , ani on , ani ja nie powiedzieliśmy. Marco w pewnym momencie, by przerwać całkiem swobodną ciszę , włączył radio. Po chwili z głośników zaczęła lecieć piosenka 1D - You and I, od razu dałam głośniej i zaczęłam śpiewać moją ulubioną nutkę. Myślałam , że Reus będzie krzywo na mnie patrzył . Jednak, gdy spojrzałam na niego, mój uśmiech znacznie się powiększył. Zobaczyłam Marco śpiewającego cały refren piosenki.
- Tylko nikomu nie mów - zażądał i zaczął się śmiać, gdy skończyła się piosenka.
- Nie wiedziałam , że słuchasz One Direction - zaśmiałam się.
- Słucham.. Ale i tak o wiele bardziej lubię Justina Biebera - powiedział poważnym tonem.
- Żartujesz sobie - zapytałam zdziwiona, a kiedy zobaczyłam wyraz twarzy jego twarzy , zaczęłam się śmiać - No nie wierzę . Może powiesz mi jeszcze , że jesteś belieber - czy coś takiego , dokończyłam sobie w myślach.
- No tak - mówił dumnie Marco - Ja tam nie widzę w tym nic śmiesznego .
- A ja tak - powiedziałam i znów zaczęłam się śmiać - Przecież on ma głos , jak baba .
- Sama masz głos , jak baba - próbował się odgryźć , jednak nie bardzo mu to wychodziło.
- Dziwne, by było , gdybym miała głos, jak facet - uniosłam jedną brew i nadal miałam " banana : na mordce.
- Czepiasz się szczegółów - poczochrał moje włosy, po czym zatrzymał auto przed pizzerią i wyszedł z auta , rzucając " zaraz wracam " .
_________________________________________________________
Krótki i o niczym ;x
Na samym początku chciałabym Was bardzo przeprosić za tak długą nie obecność ... Myślę nad zakończeniem tego bloga, ponieważ nie mam czasu na niego.
Również chciałabym przeprosić za to , że nie komentuję waszych rozdziałów ;/ Zwłaszcza Juliana Kot ;* Czytam wszystko, jednak nie mam weny by cokolwiek napisać w komentarzu ;x
Mam nadzieję , że na następny rozdział nie będziecie musiały tak długo czekać :*
Chciałabym również podziękować za ponad 31 tyś. wyświetleń ! <3
Next = 16 kom.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ! ! !