***
Od trzech miesięcy żyła w kłamstwie. W kłamstwie , które zniszczyło jej dobre relacje z Mario. A co najgorsze zraniło i ją i jego. A wszystko przez jedno, ale wielkie kłamstwo Marco Reus'a. Nie mogła uwierzyć, że tak dała się nabrać osobie, którą znała zaledwie parę tygodni. Po raz kolejny zdała sobie sprawę z fałszywości ludzi. Obwiniła Marco, ale przede wszystkim siebie za całą sytuacje. Nie dała sobie nic wytłumaczyć, gdy Mario próbował do niej dotrzeć. Nie uwierzyła mu , chociaż znała go lepiej , niż " blondaska ". I , gdy Robert zaprzeczył, że nic nie wie o historyjce Goetzego, już wtedy powinna pomyśleć nad tym wszystkim. Bo przecież niby Mario rozpowiedział to całej drużynie...
Ale ona była uparta i utrzymywała wersję Reus'a. Przypuszczalnie nie chciała, by słowa Marco okazały się kłamstwem, gdyż byłoby jej wstyd przed samą sobą , jak i przed Mario. Jednak teraz , gdy poznała prawdę z wiarygodnego dla niej źródła jest wściekła. - Wstyd przyjdzie później, teraz muszę odnaleźć Marco! - pomyślała i zostawiając przy barze Sarę, która nie wiedziała , czy powinna za nią biec, czy może lepiej, żeby sama to załatwiła, ruszyła w poszukiwaniu Reus'a. Buzowały w niej emocje, które trudno było nazwać wściekłością. Im dłużej go szukała, tym emocje wzrastały. Przedzierała się przez szalejących i szczęśliwych ludzi. Nie zwracała na nich zbyt większej uwagi, niż to, że byli w świetnych nastrojach, co u niej od pewnego czasu było rzadkością. Zazdrościła im beztroskiego życia mimo, że miała niecałe 17 lat przeżyła w swoim życiu dość dużo, by nauczyć się, jak postępować z ludźmi. Lecz zapomniała o tym i to był jej największy błąd. Szybko wytarła gorące łzy, która pod wpływem emocji uwolniły się z jej przepełnionych gniewem oczu. Nie zauważyła nawet, jak wpada na kogoś. Była oszołomiona. Pierwszy raz ktoś doprowadził ją do takiego stanu.
- Kochanie! Gdzieś Ty była? - Jake niemalże wykrzyczał te słowa, by przekrzyczeć muzykę. Gdy uniósł delikatnie podbródek swojej dziewczyny zauważył jej ból, więc czym prędzej biorąc ją w ramiona wyprowadził ją z klubu. Znalazł wolną ławkę, na której razem przysiedli. Karina nie mogąc już wytrzymać, rozpłakała się, jak mała, niewinna dziewczynka, której właśnie pozbawiono najlepszej zabawki. Jake pozwolił by dziewczyna wypłakała się w jego objęciach. Nie trwało to zbytnio długo, ale wystarczająco, by oboje poczuli zimny chłód. - Powiesz mi, co się stało? - zapytał Jake, gdy Karina się uspokoiła.
- To wszystko było kłamstwo - powiedziała drżącym głosem, a widząc niezrozumiałą minę Jake, kontynuowała - Marco mnie okłamał. Wszystko, co powiedział o Mario, on sam to wszystko wymyślił, rozumiesz? Przez cały ten czas osądzałam Mario, o coś czego nigdy nie zrobił i...
- Kochasz go, prawda - zapytał przerywając jej zdanie. Karina spojrzała w jego oczy nie wiedząc, co odpowiedzieć. Sama zastanawiała się, co tak naprawdę czuje do Jake, a co do Mario. - Wiem, o tym. Nie musisz odpowiadać.
- Przepraszam Cię, Jake - powiedziała , po czym tępo spoglądała w ziemię zażenowana. Było jej przykro, bardzo przykro. Przez cały ten czas ona oszukiwała Jake, który nie zasłużył sobie na to - Jest mi tak strasznie przykro i głupio...
- Ale dlaczego - zapytał - Wiedziałem o tym cały czas, Ty też to wiedziałaś, a mimo wszystko dałaś mi się do siebie zbliżyć. I chciałbym Ci za to podziękować. Za to, że starałaś się mnie uszczęśliwić, Karina.
- Możemy się nadal przyjaźnić - zapytała z nadzieją w glosie chociaż wiedziała, że to najgorsze zdanie, jakie mogła teraz wypowiedzieć.
On przytulił ją mocno do siebie i powiedział :
- Oczywiście, jeżeli nie zmienisz zdania po tym, co Ci powiem - powiedział i uwolnił ją ze swojego uścisku, po czym odwrócił wzrok w drugą stronę, by nie musieć patrzeć w jej oczy.
- O co chodzi? Chyba to nie jest nic strasznego - zapytała i zaśmiała się lekko, ale trochę bała się usłyszeć, co ma do powiedzenia. Bała się, że to może ją zaboleć - Mów - powiedziała bardziej zniecierpliwiona, gdyż Jake dłuższą chwilę nic nie mówił.
- Bo.. Znaczy.. Wczoraj..yyy - zaczął , lecz nie wiedział, czy dobrze robi mówiąc jej prawdę. Nie wiedział , jaka będzie reakcja Kariny.
- No powiesz w końcu - zapytała zirytowana - Nie jest tu zbyt ciepło. Po za tym muszę znaleźć Marco, żeby z nim to wyjaśnić.
- Wczoraj całowałem się z inną dziewczyną - powiedział i spojrzał na nią , by zobaczyć , jak zareaguje. Jednak zdziwił się, iż reakcja dziewczyny nie była taka , jaką przypuszczał. - Nic nie powiesz ?
- Okeej, nic się nie stało. Każdy ma czasem chwile słabości i wczoraj trafiło na Ciebie. Byłabym nienormalna, gdybym nie była na Ciebie zła. Ale wiem, że zależy mi na Tobie, jak na przyjacielu i nie chcę Cię tracić tylko dlatego, że oboje popełniliśmy błędy. Chcę abyś był szczęśliwy i wiem, że Ty też chcesz tego samego dla mnie. Więc poczekaj chwilę, poprawię makijaż i idziemy na imprezę - zakończyła Karina uśmiechając się czule do swojego już byłego chłopaka i wyciągnęła z torebki lusterko.
- Jesteś niesamowita, wiesz ? - zaśmiał się Jake. Teraz zauważył, że ich związek nie był przemyślaną sprawą. Kochał Karinę i było mu źle z tym, że teraz Goetze ma wolną drogę do jej serca, w którym już dawno gości. Ale cieszył się także z tego, iż dziewczyna wybaczyła mu i ich relacje się nie popsują. Może on też znajdzie na swojej drodze odpowiednią dziewczynę? Może to zdarzy się już niedługo?
***
- Tylko nie mów, że ta laska całuje lepiej niż ja , bo dostaniesz w mordkę - zaśmiała się Karina, gdy wchodzili zmarznięci do klubu. Jake przewrócił teatralnie oczami , po czym wprowadził Karinę do środka. Oboje rozejrzeli się po lokalu, by wypatrzeć w tłumie Marco. W końcu dostrzegli go siedzącego i rozmawiającego przy barze z uroczą blondynką. - Załatwię to sama - powiedziała dość głośno , po czym udała się w ich stronę.
Marco nic nie wiedząc o zbliżającej się Karinie i problemów flirtował z nowo poznaną koleżanką. Domyślał się, iż po incydencie spowodowanym u Roberta Lewandowskiego , Karina prędzej, czy później dowie się o jego kłamstwie od swojej przyjaciółki, Sary. Ale nie chciał o tym teraz myśleć, gdy siedział obok zniewalająco pięknej dziewczynie. Kątem oka zobaczył zbliżającą się młodą Piszczkównę. Od razu odwrócił wzrok na swoją dzisiejszą towarzyszkę i chciał kontynuować ich rozmowę, ale ktoś niestety mu przerwał. Odwrócił się i zobaczył uśmiechniętą Karinę. Mocno go to zdziwiło, ponieważ od czasu, gdy próbował ją pocałować nie miał z nią praktycznie kontaktu. Była na niego zła, więc nie rozumiał jej uśmiechu , co do swojej osoby.
- Hej - przywitał się - Coś się stało - zapytał Marco i w tym samym momencie poczuł na swoim lewym policzku mocne pieczenie. Spojrzał zmieszany na Karinę, teraz na jej twarzy nie malował się uśmiech , a wściekłość.
- Marco, kto to jest - zapytała brunetka mierząc 16-latkę swoim wzrokiem, a w głowie Kariny pojawił się pewien pomysł.
- Och, kochanie - zabrała głos Karina - Nie powiedziałeś swojej koleżance , że masz dziewczynę? - zwróciła się do Reus'a, który trzymał się za bolący policzek, a gdy usłyszał , co powiedziała Piszczkówna wytrzeszczył oczy z miną " wtf " .
- Że co?! - oburzyła się dziewczyna , po czym oblała go swoim drinkiem - Frajer! - rzuciła jeszcze i odeszła.
- Zaczekaj ! - krzyknął za nią Reus i wstał z krzesełka by pójść za nią.
- Zostajesz - szarpnęła go za jego czarną marynarkę Karina - Musisz mi coś wyjaśnić.
- O co Ci chodzi - zapytał wkurzony - Dlaczego to zrobiłaś? !
- Taka malutka zemsta, za to co Ty zrobiłeś mi - powiedziała podniesionym głosem.
- Jaka kurwa zemsta? ! Nie miałaś prawa tego robić !
- Taak? A Ty miałeś prawo mnie oszukać - zapytała - Co ja Ci takiego zrobiłam Reus, że zabawiłeś się moim kosztem?!
- Spodobałaś mi się pierwsza, a potem pojawił się Mario i zawrócił Ci w głowie ! - krzyczał zbulwersowany Marco.
- A co to jest przedszkole? Kto pierwszy ten lepszy?! Dorośnij blondasku! Świat nie kreci się tylko wokół Ciebie! Straciłam osobę , na której mi zależało przez Twoje dziecinne zachowanie. - mówiła - Pomogło Ci to coś?!
- Ja przez Mario też straciłem ważną dla mnie osobę, i co ? Przejął się ktoś tym - zapytał, po czym sam sobie odpowiedział - Nie! Wszyscy mieli mnie w dupie.
- Ale ja to nie Mario i nie zmienia to faktu, że jesteś egoistycznym dupkiem ! Zraniłeś mnie, wiesz? - zapytała już spokojniej patrząc w jego błyszczące oczy, w których było widać złość i cierpienie.
- I tak będziesz moja - prychnął - Prędzej , czy później i tak się we mnie zakochasz - powiedział przyciągając ją do siebie.
- Nie sądzę - odepchnęła go mocno od siebie - Trzymaj się ode mnie z daleka , Reus - powiedziała i zostawiła go samego przy barze.
***
- Dziesięć, dziewięć, osiem, siedem, sześć, pięć, cztery, trzy, dwa, jeden, zerooo ! - wydarli się wszyscy , po czym mężczyźni zaczęli strzelać petardami.
Karina odszukała swojego brata i znajomych. Jednak nie podeszła do Łukasza, by złożyć mu życzenia noworoczne. Nie po tym, co jej powiedział.
Gdy wszyscy złożyli sobie życzenia wrócili do środka, by świętować nowy rok. Po godzinie czasu widać było, że teraz każdy kto tańczył na parkiecie chwiał się depcząc przy tym innych wokół. Karina wiedziała, że będzie musiała zanieść Piszczka oraz Goetze'go do łóżek. Sama wypiła jednego drinka, gdyż na więcej nie miała ochoty. Po za tym miała dopiero 16 lat, więc nie wypadało. Tańczyła właśnie z Sarą, gdy podszedł do niej nawalony Reus.
- Odbijany - powiedział spitym głosem i wziął Karinę za ręce. Dziewczyna od razu mu je wyrwała, Marco stracił równowagę i poleciał prosto na Karinę.
- Marco, ogarnij się! - krzyknęła mu do ucha i próbowała go z siebie ściągnąć, ale widząc, że Marco nie może sam ustać zlitowała się i poprosiła Sarę, aby pomogła jej go zaprowadzić do łazienki.
- Po tym co zrobił Ty mu jeszcze pomagasz? - zdziwiła się dziewczyna Mo tym samym biorąc Reusa pod ramię.
- A mam inne wyjście - zapytała i już nie dostała odpowiedzi. Zaprowadziły pijanego Marco do eleganckiej toalety i posadziły go na podłodze.
- Ja się zmywam. Muszę pilnować Mortiz'a, sorry - powiedziała do przyjaciółki Sara i po chwili już jej nie było.
- Dzięki - rzuciła niezadowolona - I co ja mam z Tobą zrobić , Marco?
- Pocałuj mnie - powiedział z zamkniętymi oczami robiąc z ust dzióbek.
- Mhm , taa. Już pocałowanee - powiedziała ironicznie i po chwili się zaśmiała - Może zamówić Ci taksówkę - zapytała w końcu. Widząc , że Reus zasnął zadzwoniła po taksówkę i postanowiła go obudzić - Marco! Obudź się ! - potrząsnęła nim , ale nic to nie dało , więc uderzyła go w ten sam policzek , co wcześniej.
- Auuu! - krzyknął Marco , który miał skwaszoną minę.
- Zasłużyłeś. A po za tym to wstawaj, bo taksówka już po Ciebie jedzie - powiedziała.
- A pomożesz mi - zapytał podnosząc głowę , by na nią spojrzeć. Była taka piękna. Teraz zaczął żałować swoich kłamstw i czynów. Chciałby , by ona patrzyła na niego tak, jak niedawno na Mario. Ale przez to , co zrobił jest to już niemożliwe. A może jeszcze nic nie wiadomo?
- Po tym , co zrobiłeś powinnam była zostawić Cię na parkiecie - burknęła i chwyciła go pod ramie , by mógł wstać.
- Przepraszam , na prawdę przepraszam - powiedział cicho trzymając się jej, by nie upaść. Ona skrzywiła się, gdyż odór wypitego przez piłkarza alkoholu wdarł się do jej nosa.
- Teraz to nic nie zmieni, Marco - powiedziała i usłyszała otwierające się drzwi, w których stanął Mario. To, co zobaczył zabolało go. Chciał wyjść, ale usłyszał piękny głos dziewczyny, która od dawna gości w jego sercu, która tak bardzo go zraniła.
- Mario! To nie jest tak, jak myślisz - zaczęła - Pomóż mi - powiedziała niemalże błagalnym głosem, gdyż nie umiała sama utrzymać Reus'a - Proszę Cię, Mario - dodała. Chłopak bez słowa podszedł do nich i odciążył dziewczynę - Zamówiłam taksówkę, ale nie wiem , gdzie on mieszka. Pojedziesz ze mną?
W odpowiedzi dostała tylko skinięcie głową. Nie dziwiła się mu , że nie chce z nią rozmawiać, bo do tej pory sama tak robiła. Teraz już wiedziała, jak on się czuł do tej pory...
Wsadziliśmy Marco do taksówki oraz zajęliśmy miejsca obok niego. Mario podał adres kierowcy i już po niecałych 20 minutach byli na miejscu. Gdy byli pod drzwiami Mario wyciągnął klucze z pod doniczki i otworzył drzwi. Oboje zaprowadzili Marco do jego sypialni, ściągnęli mu buty i przykryli kołdrą, po czym wyszli z jego domu zamykając drzwi na klucz.
- Skąd wiedziałeś , gdzie są klucze - zapytała Karina, gdy jechali już taksówką.
- Kiedyś często u niego bywałem - powiedział oschle dając jej do zrozumienia, że nie chce o tym mówić.
- Mario, możemy porozmawiać - zapytała i spojrzała na niego.
- Niby , o czym Ty chcesz ze mną rozmawiać? I w ogóle od kiedy Ty chcesz ze mną rozmawiać ? - odparł bez uczuciowo.
- Spójrz na mnie - powiedziała , a on dopiero po chwili to uczynił - Chciałam porozmawiać o nas.
- O nas? To są jacyś my - zapytał i zaśmiał się ironicznie.
- Mario, przestań. Wczoraj wyznałeś mi miłość, a dzisiaj traktujesz mnie, jak wroga - patrzyła na niego z niedowierzaniem , ale także smutkiem.
- Wiesz, co najbardziej mnie zabolało - zapytał ją. Widząc jej pytające spojrzenie , dokończył - To , że uwierzyłaś Marco , a nie mi. To, że oddaliłaś się ode mnie przez niego.
- Wiem, przepraszam. Jest mi tak wstyd przed samą sobą - przyznała - Jest szansa na to, byś mi wybaczył i żebyśmy zaczęli wszystko od początku - zapytała z nadzieją w głosie.
- Kocham Cię, ale muszę to przemyśleć - powiedział , po czym wysiadł z samochodu pod klubem płacąc taksówkarzowi.
_____________________________________________________________
Heeej :)
Szczerze, to nie podoba mi się to coś powyżej ;/ Niestety moja " wena " mnie zawodzi , więc bardzo Was za to przepraszam ;*
Dziś kończą mi się ferie i już widzę te wszystkie sprawdziany i kartkówki przede mną ;c Ale postaram się w między czasie coś napisać ;)
Następny rozdział , gdy będzie 15 komentarzy. Obserwujących jest 32, a komentarzy zaledwie 11, 12 ;/ Nie chcę pisać tylko dla samej siebie... Anonimi proszę się podpisywać :> I proszę nie pisać tylko " Super, czekam na nn" , czy coś w tym rodzaju... Chcę wiedzieć , co myślicie , czy coś Wam nie pasuje itp. ;>
Ja staram się komentować u Was rozdziały , więc na to samo liczę od Was.
Pozdrawiam, Karinka ♥
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ! ;*