Tyle Was Tu !

środa, 6 listopada 2013

Rozdział 17


***


W domu Mario była cała drużyna BvB. No może prawie cała, nie było Marco. Przywitałam się z wszystkimi i zajęłam wolne miejsce obok Łukasza. 
- Po co mnie tu przywiozłeś - zapytałam cicho. 
- Ponieważ Mario mnie o to poprosił - wyznał. Spojrzałam na niego pytająco, ale nic więcej nie udało mi się z niego wyciągnąć. 
Choć minęło zaledwie 30 minut od kąt tu przyszliśmy, ja już miałam dosyć. Ciągle przypominały mi się sytuacje, które zaistniały tej nocy. Mario, Marco no i Łukasz... Mimo, że wylądowałam w łóżku z Łukaszem, to pocałunek z Mario najwięcej zajmuje w moich myślach. Odstawiłam swój napój na stolik i poszłam na górę, bo tam była łazienka. Gdy już miałam do niej wejść zauważyłam otwarte drzwi do jakiegoś pokoju. Wiem, że nie powinnam , lecz ciekawość wzięła górę.  Po chwili byłam w pokoju i zamknęłam za sobą delikatnie drzwi. Jak się wydawało była to sypialnia Mario. Wszędzie były porozrzucane ciuchy i różne inne rzeczy. Najbardziej zdziwiły mnie walizki leżące obok łóżka, jedna była już cała wypełniona ubraniami Mario. Wybiera się gdzieś, pomyślałam. W tej samej chwili usłyszałam otwierające się za mną drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam stojącego w nich Goetze'go. 
- Co Ty tutaj robisz - zapytał zdziwiony moją obecnością w jego pokoju. 
- Wyjeżdżasz? - zignorowałam jego pytanie i wskazałam na walizki - W sumie to nie ważne, nie obchodzi mnie to - dodałam i nie zwracając na niego uwagi wyminęłam go w drzwiach i zeszłam na dół. Wszyscy świetnie się bawili, Hummels zaczął ostro wywijać ze swoją dziewczyną. Chyba za dużo alkoholu, pomyślałam. 
- Co tam, młoda - zapytał Mo, który pojawił się nagle. 
- Wszystko w porządku - skłamałam, gdyż nie mam do niego zaufania. Coś mi w nim nie pasuje, to samo odczucie mam od pewnego czasu do Marco... - A co u Ciebie, gdzie masz Marco - zapytałam. 
- Na pewno? Nie wydaje mi się, żeby było okej. Coś się stało - zapytał, po czym dodał - Marco nie został zaproszony.
- Wydaje Ci się, po prostu boli mnie trochę głowa. Trzyma mnie chyba jeszcze od wczorajszej imprezy - zaśmiałam się, aby uwierzył w moje słowa. W sumie to nie dziwię się, że Mario nie zaprosił Marco. Z tego co zauważyłam to nie mieli najlepszych relacji, myślałam. 
Na moje szczęście porwał mnie do tańca Kubuś, którego bardzo polubiłam. Kiedy jeszcze byłam w domu dziecka, razem z Piszczkiem byli moimi ulubionymi piłkarzami. A teraz, gdy ich poznałam okazali się jeszcze wspanialsi. Pomijając wczorajszą noc... 
Tańczyłam z Błaszczykowskim parę piosenek, gdy nagle muzyka ucichła i pojawił się właściciel domu.
- Kochani - zaczął Mario - nie wszyscy o tym wiedzą. Dlatego urządziłem tą imprezę. W sumie to imprezę pożegnalną - spojrzałam na niego zdziwiona - Przeprowadzam się do Monachium i od 21 listopada będę grał w Bayernie.
Wszyscy Ci, którzy nie wiedzieli byli bardzo zszokowani tym, co właśnie ogłosił Goetze. Niektórzy życzyli mu powodzenia, a inni, w sumie tylko ja, nie mogłam w to uwierzyć. Nagle, jakby coś we mnie pękło i aby nie pokazać tego przy wszystkim, wyszłam z mieszkania. Udałam się na tyły domu Mario i usiadłam na huśtawce, koło której leżały zabawki dla psa. Ciekawe po co mu je, przecież on nie ma psa, pomyślałam. 
Podwinęłam nogi pod brodę i patrzyłam się w jeden punkt, a z moich oczu zaczęły płynąć pojedyncze łzy. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Chociaż mocno mnie zranił, to nie potrafię o nim zapomnieć. Być może będzie lepiej, gdy wyjedzie. Być może...
- Dlaczego tutaj siedzisz? Zamarzniesz - rozpoznałam ten głos - Chodź do środka - Nie spojrzałam na niego, wiedziałam, że, gdy to zrobię rozkleję się jeszcze bardziej. Więc próbowałam nie zwracać na niego uwagi. Dopiero gdy usiadł obok mnie, poczułam tą bliskość między nami. Dlaczego on tak na mnie działa, zapytałam się w myślach. 
- Wiem, że jesteś na mnie wściekła. Ale to nie było tak, wysłuchaj mnie chociaż przez chwilę - dodał. 
- Nie mam zamiaru słuchać Twoich kłamstw - wstałam i już miałam odejść, gdy Mario mocno mnie przytulił. Z początku nie chciałam tego, ale po chwili moje ręce powędrowały wokół jego szyi, a głowę oparłam na jego ramieniu i rozpłakałam się, jak małe dziecko. Na co Mario jeszcze mocniej mnie do siebie docisnął. Trwaliśmy w takim uścisku dość długo, kiedy się uspokoiłam i uwolniłam z jego objęć, spojrzałam w jego oczy. 
- Nigdy Ci tego nie wybaczę - powiedziałam i odeszłam zostawiając go samego. W mieszkaniu odnalazłam Piszczka, kiedy mnie zobaczył bez żadnych pytań i pożegnań, ubrał się i zabrał mnie do domu. 
- Wiedziałeś - zapytałam i spojrzałam na niego. 
- A czy to coś Ci pomoże - odpowiedział pytaniem. 
- Odpowiedz. 
- Jesteśmy przyjaciółmi, dziwne by było gdyby mi nie powiedział - powiedział.
- Od kiedy o tym wiesz - zapytałam . 
- Po tym, jak pokłóciliście się u nas w domu, powiedział mi, że zgodzi się na transfer do Bayernu.
O nic więcej nie pytałam. Czyli, że to niby moja wina? Przeze mnie Łukasz straci swojego jednego z najlepszych przyjaciół, a Borussia takiego piłkarza... Nie potrzebnie zgadzałam się na randkę, nie potrzebnie prosiłam go o ten wyjazd do Polski. Gdyby nie ja, wszystko było by w najlepszym porządku. Z moim rozmyśleń wyrwał mnie głos Łukasza. 
- Już stoimy pod domem dobre 5 minut, może w końcu ruszysz dupe i wyjdziesz z auta - zapytał. 


** Poniedziałek **


Czyli było to moje pożegnanie z Mario. Może tak będzie lepiej dla mnie. Nie będę żyła w obawie, że mogę gdzieś go spotkać. Mam nadzieję, że uda mi się o nim zapomnieć, myślałam, gdy jechałam autobusem do szkoły. Dziś jechałam sama, gdyż mam na trzecią lekcje, a Jake i Daniel normalnie na 8.00. Gdy wysiadłam z autobusu, od razu ruszyłam do szkoły. Tam, przy samym wejściu dopadła mnie Sara. 
- Słyszałam o transferze Mario do Bayernu - zaczęła.
- Nie chcę o nim gadać. Lepiej powiedz mi co u Ciebie słychać - chciałam zmienić temat. 
- Nie zgadniesz kogo wczoraj poznałam na kręgielni - prawie wykrzyczała z zadowolenia. 
- Nialla Horana - zapytałam i wyszczerzyłam ząbki, gdyż obie uwielbiałyśmy 1D. 
- Chciałabym, ale nie - powiedziała.
- Więc kogo - zapytałam. 
- Na pewno go znasz. Umówiłam się z nim dziś na pizze i kino, więc musisz iść ze mną. 
- Taaa, już biegnę. Wy się zajmiecie sobą, a ja będę siedziała i patrzyła na Was, jak jakaś idiotka. Nie, dzięki - skwitowałam. 
- Pomyślałam o tym, On zabierze ze sobą swojego przyjaciela, więc nie będziesz idiotką, cioto. 
- No nie wiem, zastanowię się - po tych słowach usłyszałyśmy dzwonek na lekcje, więc udałyśmy się do klasy. Lekcje minęły nam strasznie szybko. Pod koniec ostatniej lekcji zgodziłam się na wyjście z Sarą i jej prawie nowym chłopakiem. 
Gdy czekałam na autobus zauważyłam, że jakieś trzy blondi uważnie mi się przyglądają. 
- Coś nie tak - podeszłam do nich i zapytałam lekko zirytowana.
- Ty jesteś tą siostrą Łukasza Piszczka - zapytała jedna z nich. 
- Możliwe, a co ?
- Słyszałyśmy, że na ostatniej imprezie w klubie ostro dałaś czadu z Mario - wszystkie trzy zaczęły się śmiać, a we mnie narastała złość. 
- Że co?! Skąd to wiecie - wydarłam się. 
- Również mamy przyjaciół w Borussii, a Twój ukochany nie umie trzymać języka za zębami - zaśmiały mi się prosto w twarz, po czym odeszły. Na szczęście zauważyłam Jake zbliżającego się w moją stronę. Nie czekając długo podbiegłam i wtuliłam się w niego. Z moich oczu zaczęły płynąć gorzkie łzy. Nie mogłam uwierzyć, że Mario po raz kolejny może coś takiego zrobić. 
Gdy odsunęłam się od Jake, opowiedziałam mu o zaistniałej sytuacji z przed kilku minut. Tak samo, jak ja strasznie się wściekł i postanowił odwiedzić Goetze'go. 
- Nigdzie nie pójdziesz. Po za tym z tego co wiem od Łukasza to dziś rano wyjechał do Monachium - powiedziałam. 
- Jaki frajer z niego - krzyknął Jake - jak można być takim debilem i rozgadywać takie rzeczy... 
- Przestań się nakręcać - próbowałam go uspokoić, choć sama byłam wkurzona - Chodź, nasz autobus przyjechał. 
Jake usiadł obok mnie w autobusie i objął mnie. Cieszyłam się, że mam takiego przyjaciela. Choć czasem wydawało mi się, że czuje coś więcej do mnie niż przyjaźń. Miałam nadzieję, że tylko mi się to wydaje. W drodze do domu powiedziałam mu o tym, że idę z Sarą na jej randkę. 
- To dobrze, przynajmniej nie będziesz siedziała sama w swoim pokoju i płakała w poduszkę - pstryknął mnie w nosek. 
- Skąd to wiesz - zapytałam i oboje się zaśmialiśmy. 
- Już trochę Cię znam i wiem, że baaaaardzo lubisz płakać.
- Ejj ! Nie prawda, tylko czasem i, gdy mam powód - pokazałam mu język - O której masz dzisiaj trening - zapytałam.
- O 18 i kończę o 20, a co? 
- Mhm. Z Sarą jestem umówiona na 16.30, więc po jej randce wpadnę zobaczyć, jak grasz - uśmiechnęłam się. 
- Chcesz zobaczyć mnie takiego spoconego, czy jak biegam bez koszulki - zapytał i wyszczerzył swoje białe ząbki. 
- Bardziej spoconego. Uwielbiam ten smród spoconego mężczyzny - powiedziałam sarkastycznie i zaczęliśmy się śmiać. Autobus zatrzymał się na naszym przystanku, więc ruszyliśmy zadki z siedzeń i wyszliśmy. 
- To do później - pocałowałam go w policzek i skierowałam się w stronę swojego domu.
Dziwne, ale w domu byli wszyscy mieszkańcy. Rozebrałam się, zaniosłam torbę do swojego pokoju i wróciłam na dół. 
- Jesteśmy w jadalni, Karinko - usłyszałam pana Kazimierza, więc poszłam tam i usiadłam na swoim krześle. 
- Dzień dobry - przywitałam się - Co dziś jemy? Jestem strasznie głodna - uśmiechnęłam się. 
- Pizzę - powiedziała uśmiechnięta pani Halina.
- Coś się pani stało - zapytałam zdziwiona, z boku widziałam, jak Łukasz się śmieje.
- Niee, dlaczego - dalej się uśmiechała, coś było z nią nie tak, pomyślałam - Dzwonił Twój wychowawca i Cię bardzo chwalił - dodała. Więc stąd takie nastawienie do mnie...
-  Dlatego mamy dla Ciebie prezent - wtrącił się pan Kazimierz i wyciągnął z pod stołu jakieś pudełko, po czym mi je wręczył. 
- Na prawdę nie trzeba było - uśmiechnęłam się zakłopotana - nie przywykłam do dostawania prezentów za moje oceny. W sierocińcu, pani Śmielik robiła mi za to dodatkowy kubek gorącej czekolady - dodałam i otworzyłam pudełko. W nim był nowiuśki telefon!
- Dziękuję Wam bardzo - wstałam od stołu i przytuliłam panią Halinkę i pana Kazimierza. 
- A ja to co - zapytał ze smutną miną Łukasz. Już chciałam powiedzieć, że po sobocie powinno mu wystarczyć, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język. Chyba to zauważył i roześmiał się, jak głupi. 
- Mogę dziś wyjść z Sarą i jej prawie nowym chłopakiem - zapytałam, gdy skończyliśmy jeść. 
- Prawie nowym chłopakiem - zapytał pan Kaziu i uśmiechnął się. 
- No tak, poznała go ostatnio i chce, żebym poszła z nią. To, jak? Mogę iść? Nie wrócę zbyt późno - zrobiłam swoją minkę.
- No dobrze, ale masz być najpóźniej o 22 - zgodziła się pani Halina. 
- Dziękuję Wam, to ja już pójdę do swojego pokoju. Muszę jeszcze lekcje odrobić przed wyjściem - powiedziałam i popędziłam do góry. 



***


- Mo? - zdziwiłam się, gdy zobaczyłam go z moją przyjaciółką. 
- Nie powiedziałaś jej - zwrócił się do Sary. 
- Chciałam jej zrobić niespodziankę - odpowiedziała mu. 
- Udało Ci się - wtrąciłam się w ich rozmowę - Czyżby ten Twój przyjaciel, to Reus - zapytałam i wskazałam palcem na zbliżającego się do nas Marco. 
- Siema Mo - przybili sobie żółwika - hej Sara, miło mi Ciebie poznać - przywitał się z nią - cześć piękna - pocałował mnie w policzek. 
- Już czuję tę miłość - powiedział Mo, na co ja cicho prychnęłam pod nosem. 
- To co, na jaki film idziemy - zapytała Sara. 
- Może jakiś horror - powiedział Mo i spojrzał na nas. Nienawidzę horrorów, ale dobrze wiem, że Sara je uwielbia, więc nie będę się odzywała. W końcu to jej randka. Nikt nie zgłosił sprzeciwów, więc chłopcy poszli kupić bilety, a ja z moją blondynką zaopatrzyłyśmy się w popcorn i colę. 
Praktycznie przez cały film zakrywałam oczy lub pisałam sms'ki z Jake'iem. Kątem oka zauważyłam, że Marco czytał moje wiadomości, więc zwróciłam mu uwagę. 
Niestety Jake zaczynał już trening, więc pozostało mi tylko zakrywanie oczu. Po około 20 minutach film się skończył, więc poszliśmy na pizzę. Dziwnie czułam się przy Marco, być może dlatego, że w ostatnią sobotę całowałam się z nim. I chociaż było to spontaniczne i pod wpływem alkoholu, chyba wziął to wszystko na poważnie. 
- O czym tak myślisz - zapytał Reus. 
- O niczym ważnym - w sumie to nie skłamałam - Wiecie, ja będę już lecieć. Jest już trochę późno - wstałam ze swojego miejsca i ubrałam kurtkę - Trzymajcie się, do jutra Sara - pożegnałam się i wyszłam. Chciałam iść w kierunku hali sportowej, gdzie Jake ma trening, ale niestety usłyszałam otwierające się drzwi i krzyk Marco. 
- Poczekaj, odprowadzę Cię - podbiegł do mnie. 
- Nie trzeba, jestem już wystarczająco duża by móc iść sama. Po za tym nie idę do domu - powiedziałam. 
- Ale ja nalegam. Skoro nie idziesz do domu, to gdzie - zapytał. 
- Do Jake, na jego trening. 
- To odprowadzę Cię tam, nie daj się prosić - błagał. Jaki pajac z niego, ja uciekłam stamtąd, żeby nie siedzieć z nim, a ten się doczepił, pomyślałam. 
- No dobrze - zgodziłam się niechętnie i ruszyliśmy w stronę hali sportowej. 
Rozmawialiśmy trochę, ponieważ rozmowa zbytnio się nie kleiła. 
- Dzięki za odprowadzenie - uśmiechnęłam się. 
- Nie ma sprawy - odwzajemnił i zbliżył się do mnie. 
- Co Ty robisz - zapytałam zdziwiona i chciałam się odsunąć, lecz on przywarł do mojego ciała i zaczął całować. Próbowałam się oderwać od niego, ale jego ręce były silniejsze. 
- Pojebało Cię - wykrzyczałam i strzeliłam mu liścia w twarz, gdy w końcu mnie puścił. Wbiegłam do środka i szybko odnalazłam salę, w której Jake miał trening. Usiadłam na jednej z ławeczek oszołomiona tym co stało się przed chwilą. Czekałam tylko, aż skończy się trening i będę mogła porozmawiać z Jake'iem. Sprawdziłam godzinę, było chwilę przed 20, więc trening za chwilę powinien się skończyć. I tak było, Jake poszedł się szybko wykąpać i po 20 minutach szliśmy w stronę naszej ulicy. Postanowiłam nie mówić mu o Marco, nie chciałam z nim dzisiaj o tym rozmawiać. W pewnym momencie Jake objął mnie swoim ramieniem, a na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. 
- Dobrze mieć takiego przyjaciela, jak Ty - powiedziałam - Gadałeś może z Danielem - zapytałam. 
- Nie za bardzo, tyle co w klasie: masz zadanie, czy coś. Tak to nie - troszkę posmutniał. 
- Niedługo mu przejdzie i znów do nas wróci - przytuliłam go. 
- A Ty, jak tam? Rozmawiałaś z Łukaszem - zapytał. 
- Tak, wyjaśniliśmy sobie to i stwierdziliśmy, że najlepiej o tym zapomnieć...
- No i bardzo dobrze - rozmawialiśmy i rozmawialiśmy, aż w końcu zaszliśmy pod mój dom. 
- Śpij dobrze - powiedział i ucałował delikatnie mój policzek. 
- Wzajemnie - uśmiechnęłam się i weszłam do środka. 









_________________________________________________________


Booże, jaki straszny jest ten rozdział ! ;/ 
No ale nic. Oddaję go Wam do oceny ;)  Miał być dopiero na weekend, ale przyjaciółka bardzo mnie o niego prosiła wcześniej , więc jest ;D 
Dziękuję za ponad 9 tyś. wyświetleń i 22 obserwatorów ;)
 
 Kolejny rozdział za 15 kom ;) 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!! 


Pozdrawiam, Karinka <3

15 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! :D
    Kocham to opowiadanie :D
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ;-) Tylko szkoda, że Mario wyjeżdża, myślałam, że się pogodzą :D
    Nie rozumiem zachowania Marco, chyba się zakochał, ale trochę za bardzo się narzuca ;>
    Ogólnie to zarąbiście. Czekam na nexta ;3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział!
    Kurdę, nie wiem co myśleć o zachowaniu Marco...w sumie jest nawet słodki, tylko zbyt nachalny.
    Co do Łukasza to ACHHH ! <3 Aż mnie ściska w środku jak czytam ich rozmowy ! Awwwwwwwwwwwww <3<3<3 ;***
    Oni nie mogą zapomnieć...mi ze przestaną być rodzeństwem..i tak potajemnie... <3 awww *-*
    Świetne, genialne, cudowne! <3
    Czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam, Izaa

    OdpowiedzUsuń
  4. ja ci dam masz mi tu pisać dalej a nie...:)
    (ciekawa co będzie dalej) :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział !! Ze zniecierpliwieniem czekam na następny ! Jestem baaaardzo ciekawa jak to się potoczy...Kibicuje jej związkowi z Łukaszem, to byłoby boskie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko, dawno mnie tu nie było. Miałam sobie jeden rozdział przeczytać, a w weekend dalej nadrabiać. Jednak tak się wciągęłam, że nadrobiłam wszystkie zaległości. To nic, że mam jutro sprawdzian, do którego nic nie umiem. Co tam jakiś test, nie żałuję, że poświęciłam ten czas na czytanie. A co do opowiadania, ta noc Kariny z Łukaszem, mega mnie zaskoczyła. Było to może trochę dziwne, ale kurde podobało mi się to. Przecież nie są prawdziwym rodzeństwem, no jestem ciekawa czy całkowicie zapomną o tej nocy. Jejku, jaki ten Marco jest nachalny i denerwujący. I jeszcze te wszystkie kłamstwa na temat Mario. Czemu on go tak nie lubi. Mam nadzieję, że nie uda mu się wykorzystać Kariny.
    Co do Mario, to szkoda, że podjął decyzję o przenosinach. Liczyłam na to, że pogodzą się z Karinką. Pasują do siebie i muszą być razem. Trochę mi szkoda Mario, bo tak naprawdę nie wie czemu Karina go odtrąca. Czekam, aż wszystko się wyjaśni i oby Goetze nigdzie nie wyjeżdżał. Uwielbiam tego bloga, jeden z najlepszych jakie czytam. Z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Życzę dużo weny ;) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny blog!
    Dziękuję o powiadomoienie mnie u siebie o tym blogu:)
    Obiecuję, ze będę na bieżąco bo na prawdę boski!
    Ach ta noc!!!!:D
    Pierwszy raz w życiu Marco mnie denerwuje haha:D
    Pozdrawiam:**
    I zapraszam na nowy u mnie:
    http://powrotyirozstania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny ten rozdział :D
    Czekam na następny. :)
    Buziaki. :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Mi tam jednak by się podobało jakby była z Piszczkiem o!
    Przecież to nie jest jej biologiczny brat o!
    Pozdrawiam<33
    http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Marco wydaje się być nachalny, zły w tym opowiadaniu :D Fajnie tak xd
    Nie wiem dlaczego, ale też chciałabym, aby Karina była z Piszczkiem. To wydaje się dziwne, ale byłoby ciekawie :D
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały rozdział ! :D Piszczek jest w tym opowiadaniu rewelacyjny, uwielbiam go ! Chciałabym, żeby był z Kariną :D W ogóle super pomysł z tym, nie spotkałam się jeszcze z czymś takim, ale nic dziwnego, że oryginalnie, skoro tak świetnie piszesz :) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, dodawaj szybciutko, pozdrawiam : *

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też podpisuje sie pod tym, zeby Łukasz był z Kariną!;)
    Genialny rozdział!;)
    Już nie mogę się doczekać kolejnego;)
    Buziaki:**
    http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeeej.! Jaki cudny blog.=)
    Właśnie go znalazłam ,bardzo przyjemnie się go czyta już nie mogę się doczekać następnego rozdziału.! Całusyyy.=* <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Boski :) dopiero zaczęłam czytac tego bloga i tak sie wkręciłam że całego na raz przeczytałam zamiast sie uczyc na sprawdzian z historii haha , czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny, mam nadzieję że Mario będzie z Karinką.
    Czekam na nn <3
    Pozdrawiam Nat :*

    Zapraszam na nowy rozdział:
    http://obiecaj-ze-mnie-nie-skrzywdzisz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń