***
Minęły ponad 2 miesiące od wyjazdu Mario. Dużo się przez ten czas zmieniło. Od miesiąca jestem z Jake'iem. Długo zbierał się na to , by wyznać mi co tak na prawdę do mnie czuje. Mimo tego, że dalej nie przestałam myśleć o Mario, zgodziłam się na związek. Może w ten sposób zapomnę o Goetze. Jake jest wspaniały, mam w Nim przyjaciela, a to jest najważniejsze. Mimo tego, że nie jestem do końca pewna, co do niego czuję, to bardzo angażuję się w ten związek. Wiem tyle, że jest dla mnie bardzo ważny.
Z Marco nie rozmawiałam od tamtego wieczoru, gdy mnie nachalnie całował. Oczywiście próbował przeprosić, ale nie zamierzałam mu tego wybaczać. Postąpił chamsko , a tego mu nie zapomnę. Czasami nachodzą mnie wspomnienia rozmowy z Mario, gdy powiedział , że nie może uwierzyć w to, że uwierzyłam Marco. Może nie powinnam mu wierzyć? Ale z drugiej strony, dlaczego Reus miałby okłamywać mnie ... Staram się o tym nie myśleć i Jake mi w tym pomaga.
Nie uwierzycie, ale pani Halinka, jakby się zmieniła. Jest bardziej milsza i mogę z nią normalnie porozmawiać. Sama zaproponowała, aby na święta przyjechała do nas babcia Irenka i nawet po nią pojedzie. Cieszę się, że w końcu udało mi się z nią złapać wspólny język.
Z Marco nie rozmawiałam od tamtego wieczoru, gdy mnie nachalnie całował. Oczywiście próbował przeprosić, ale nie zamierzałam mu tego wybaczać. Postąpił chamsko , a tego mu nie zapomnę. Czasami nachodzą mnie wspomnienia rozmowy z Mario, gdy powiedział , że nie może uwierzyć w to, że uwierzyłam Marco. Może nie powinnam mu wierzyć? Ale z drugiej strony, dlaczego Reus miałby okłamywać mnie ... Staram się o tym nie myśleć i Jake mi w tym pomaga.
Nie uwierzycie, ale pani Halinka, jakby się zmieniła. Jest bardziej milsza i mogę z nią normalnie porozmawiać. Sama zaproponowała, aby na święta przyjechała do nas babcia Irenka i nawet po nią pojedzie. Cieszę się, że w końcu udało mi się z nią złapać wspólny język.
** 24 grudnia **
Dziś wigilia, babcia Irenka wypoczywa po podróży w salonie. Pani Halinka wygoniła dwóch Piszczków z domu i pewnie siedzą u Kubusia. A ja razem z nią przygotowujemy różne potrawy i ciasta. Niby przyjemne zajęcia, ale po dwóch dniach stania w kuchni jest to męczące.
Wigilię spędzamy w piątkę, ale na resztę świąt zjeżdża się cała rodzinka Piszczków. Fajnie, że poznam resztę rodziny, ale trochę się tego boję. Bo, co jeżeli im się spodobam? Albo zrobię coś nie tak pod ich obecność...
- Wszystko gotowe, idź się przyszykuj o 18 zaczynamy - powiedziała uśmiechnięta pani Halina. Odwzajemniłam uśmiech i pobiegłam do swojego pokoju. Była 16, więc miałam sporo czasu. Biorąc laptopa, położyłam się na łóżku.
- O tak, tego mi było trzeba - powiedziałam do siebie. Odpaliłam laptopa i włączyłam sobie Passenger- Let Her Go. W ostatnim czasie bardzo spodobała mi się ta piosenka, lubiłam przy niej zasypiać. Przejrzałam fejsbusia i nie wyłączając piosenki poszłam się wykąpać. Kąpiel zajęła mi zadziwiająco długo, ale potrzebowałam takiego relaksu. Wróciłam do pokoju i wybrałam odpowiednie na dziś ciuchy to pierwsze ;) . Gdy zaczęłam się przebierać, do pokoju wpadł Łukasz.
- Wyjdź - powiedziałam - pukać nie nauczyli - zapytałam lekko zdenerwowana i wróciłam do zakładania spodni, a potem bluzki.
- Nie ubieraj się - zaśmiał się Łukasz i wyłożył się na moim łóżku.
- Zboczeniec. Czego chcesz - zapytałam.
- Mam problem, chyba się zakochałem.
- Taa , chyba we mnie - wyśmiałam go.
- Nie żartuje.
- Ale ja mam już chłopaka - śmiałam się pod nosem.
- Nie chodzi o Ciebie Ty durniu mały - rzucił we mnie poduszką.
- Ej, już coś Ci mówiłam na temat mojego wzrostu - oburzyłam się.
- Sorry, ale na prawdę mam problem.
- No dobra, zakochałeś się, i w czym problem - spojrzałam na niego.
- W tym, że to żona Klopp'a - wtf?, pomyślałam.
- Jaja sobie robisz - zapytałam poważnie, chociaż chciałam się śmiać.
- Noo - zaczął się śmiać.
- Jaka ciota ! Już myślałam, że serio mówisz - rzuciłam w niego poduszką, za co dostałam dwa razy mocniej. Zabiję go kiedyś, pomyślałam, gdy spadłam przez niego z łóżka.
- A tak na serio, to mam coś dla Ciebie - wyciągnął z kieszeni pudełko - Do tego jest jeszcze list, ale to nie jest odpowiednia pora, abym Ci go dał.
- To od Ciebie - zapytałam i wzięłam od niego swój prezent.
- Prawie 18, zaraz widzę Cię na dole - zignorował moje pytanie, poczochrał moje włosy i wyszedł. Otworzyłam pudełko i wyjęłam z niego piękny zegarek , nie zastanawiając się długo nałożyłam go na nadgarstek. Pobiegłam szybko do łazienki i doprowadziłam się do porządku. Gdy zeszłam na dół, wszyscy byli już w jadalni i czekali na mnie. Odmówiliśmy modlitwę, podzieliliśmy się opłatkiem i wszyscy zajęliśmy się kosztowaniem potraw. Przy kolacji pan Kazimierz poruszył temat mojej babci. Zaproponował staruszce zamieszkanie tu w Dortmundzie razem z nami. Ale niestety nie zgodziła się. Powiedziała, że całe życie spędziła w Polsce, więc tam też chce je dokończyć. Trochę zabolały mnie jej słowa, bo w głębi duszy wiedziałam, że dużo jej nie pozostało.
Po kolacji rozpakowaliśmy swoje prezenty, a potem wzięłam prezenty dla Jake i jego rodziców i poszłam do niego. Drzwi otworzył mi tato Jake, Garry. Przywitał mnie z uśmiechem i zaprowadził do całej rodziny. Złożyłam wszystkim życzenia, a potem wręczyłam im prezenty. Gdy poszliśmy z Jake'iem do jego pokoju otrzymałam swój prezent . Podziękowałam mu namiętnym pocałunkiem. Obejrzeliśmy końcówkę Kevina i poszliśmy na bardzo długi spacer po Dortmundzie. W pewnych momentach żałowałam, że nie jestem teraz z Mario tylko z Jake'iem, ale szybko to przechodziło. Trzymając się za rękę podziwialiśmy piękno Dortmundu. Lubiłam przyglądać się wystrojonym światełkami i innymi dekoracjami domom. Czułam wtedy tą magię świąt.
Wigilię spędzamy w piątkę, ale na resztę świąt zjeżdża się cała rodzinka Piszczków. Fajnie, że poznam resztę rodziny, ale trochę się tego boję. Bo, co jeżeli im się spodobam? Albo zrobię coś nie tak pod ich obecność...
- Wszystko gotowe, idź się przyszykuj o 18 zaczynamy - powiedziała uśmiechnięta pani Halina. Odwzajemniłam uśmiech i pobiegłam do swojego pokoju. Była 16, więc miałam sporo czasu. Biorąc laptopa, położyłam się na łóżku.
- O tak, tego mi było trzeba - powiedziałam do siebie. Odpaliłam laptopa i włączyłam sobie Passenger- Let Her Go. W ostatnim czasie bardzo spodobała mi się ta piosenka, lubiłam przy niej zasypiać. Przejrzałam fejsbusia i nie wyłączając piosenki poszłam się wykąpać. Kąpiel zajęła mi zadziwiająco długo, ale potrzebowałam takiego relaksu. Wróciłam do pokoju i wybrałam odpowiednie na dziś ciuchy to pierwsze ;) . Gdy zaczęłam się przebierać, do pokoju wpadł Łukasz.
- Wyjdź - powiedziałam - pukać nie nauczyli - zapytałam lekko zdenerwowana i wróciłam do zakładania spodni, a potem bluzki.
- Nie ubieraj się - zaśmiał się Łukasz i wyłożył się na moim łóżku.
- Zboczeniec. Czego chcesz - zapytałam.
- Mam problem, chyba się zakochałem.
- Taa , chyba we mnie - wyśmiałam go.
- Nie żartuje.
- Ale ja mam już chłopaka - śmiałam się pod nosem.
- Nie chodzi o Ciebie Ty durniu mały - rzucił we mnie poduszką.
- Ej, już coś Ci mówiłam na temat mojego wzrostu - oburzyłam się.
- Sorry, ale na prawdę mam problem.
- No dobra, zakochałeś się, i w czym problem - spojrzałam na niego.
- W tym, że to żona Klopp'a - wtf?, pomyślałam.
- Jaja sobie robisz - zapytałam poważnie, chociaż chciałam się śmiać.
- Noo - zaczął się śmiać.
- Jaka ciota ! Już myślałam, że serio mówisz - rzuciłam w niego poduszką, za co dostałam dwa razy mocniej. Zabiję go kiedyś, pomyślałam, gdy spadłam przez niego z łóżka.
- A tak na serio, to mam coś dla Ciebie - wyciągnął z kieszeni pudełko - Do tego jest jeszcze list, ale to nie jest odpowiednia pora, abym Ci go dał.
- To od Ciebie - zapytałam i wzięłam od niego swój prezent.
- Prawie 18, zaraz widzę Cię na dole - zignorował moje pytanie, poczochrał moje włosy i wyszedł. Otworzyłam pudełko i wyjęłam z niego piękny zegarek , nie zastanawiając się długo nałożyłam go na nadgarstek. Pobiegłam szybko do łazienki i doprowadziłam się do porządku. Gdy zeszłam na dół, wszyscy byli już w jadalni i czekali na mnie. Odmówiliśmy modlitwę, podzieliliśmy się opłatkiem i wszyscy zajęliśmy się kosztowaniem potraw. Przy kolacji pan Kazimierz poruszył temat mojej babci. Zaproponował staruszce zamieszkanie tu w Dortmundzie razem z nami. Ale niestety nie zgodziła się. Powiedziała, że całe życie spędziła w Polsce, więc tam też chce je dokończyć. Trochę zabolały mnie jej słowa, bo w głębi duszy wiedziałam, że dużo jej nie pozostało.
Po kolacji rozpakowaliśmy swoje prezenty, a potem wzięłam prezenty dla Jake i jego rodziców i poszłam do niego. Drzwi otworzył mi tato Jake, Garry. Przywitał mnie z uśmiechem i zaprowadził do całej rodziny. Złożyłam wszystkim życzenia, a potem wręczyłam im prezenty. Gdy poszliśmy z Jake'iem do jego pokoju otrzymałam swój prezent . Podziękowałam mu namiętnym pocałunkiem. Obejrzeliśmy końcówkę Kevina i poszliśmy na bardzo długi spacer po Dortmundzie. W pewnych momentach żałowałam, że nie jestem teraz z Mario tylko z Jake'iem, ale szybko to przechodziło. Trzymając się za rękę podziwialiśmy piękno Dortmundu. Lubiłam przyglądać się wystrojonym światełkami i innymi dekoracjami domom. Czułam wtedy tą magię świąt.
- Jakie plany na Sylwestra - zapytał Jake przedzierając się przez mój natłok myśli.
- Aa , no tak . Zapomniałam Ci powiedzieć, a w sumie to zapytać. Bo Łukasz dał mi dwa zaproszenia na ich imprezę. Będą wszyscy z Borussii, no Sara też będzie, bo chodzi z tym nieszczęsnym Mo. Pójdziemy? - spojrzałam na niego.
- W sumie, to dlaczego nie - uśmiechnął się i ucałował mój policzek. Lubiłam spędzać czas z chłopcami. Niektórzy rzeczywiście zachowywali się, jak jakieś gwiazdy ale reszta była na prawdę spoko, więc ucieszyłam się na samą myśl o Sylwestrze z nimi, no i z moim chłopakiem.
Wracaliśmy już do domu Jake'a, kiedy zadzwonił mój telefon.
- Co jest - zapytałam, gdy tylko odebrałam połączenie od Łukasza i dałam na głośnomówiący.
- Wybieram się Lewego na małą imprezkę, jedziesz ze mną? Jeżeli tak, to rodzice już ci pozwolili, bo pytałem. To, jak?
Spojrzałam pytająco na Jake'a, a on w odpowiedzi uśmiechnął się i pocałował, co znaczyło " tak ".
- Mogę jechać, podjedziesz po mnie do Jake ?
- Zaraz będę młoda - i rozłączył się. Przytuliłam się do Jake'a. Przy nim czułam się bezpieczna i komuś potrzebna.
- Jesteś kochany - pocałowałam go namiętnie, a on to odwzajemnił.
- Wiem - odpowiedział i wyszczerzył ząbki, gdy skończyliśmy okazywać sobie czułości.
- I do tego taki skromny - zaczęliśmy się razem śmiać. Po chwili podjechał Łukasz, więc musiałam pożegnać się z moim ukochanym.
- Wesołych Świąt, słonko - pocałował mnie w usta i mocno przytulił.
- Do jutra - uśmiechnęłam się jeszcze i weszłam do auta.
- Nie za dużo tych czułości - zapytał Łukasz - Chyba za młoda jesteś jeszcze.
- Serio? - spojrzałam na niego kpiąco - Wiem, że mieliśmy zapomnieć o tamtym incydencie, no ale bez przesady braciszku - poklepałam go po ramieniu.
- Nie wiem, o czym Ty mówisz.
- Jasne, pewnie codziennie masturbujesz się wspominając tamtą noc - zaśmiałam się.
- Chyba mówisz o sobie - pokazał mi język, a ja zaczęłam się śmiać.
- Głupiutki jesteś, wiesz - poczochrałam jego włosy.
- Ale i tak Cię pociągam.
- Daleko jeszcze? Bo widzę, że zaczynasz jeszcze gorsze głupoty gadać.
- A co, może tak nie jest - zapytał.
- Niee. Sorry, ale wolę młodszych - odpowiedziałam, a Łukasz zajechał pod dom Lewego.
- I tak wiem, że kłamiesz - klepnął mnie w tyłek, gdy byliśmy przed drzwiami Roberta, za co wylądował w zaspie, a ja uciekłam szybko do domu. Rozebrałam się i przywitałam z wszystkimi.
- A gdzie masz Łukasza - zapytał Mats, a za mną stanął przemoczony i zmarznięty Łukasz. Wszystkie oczy spojrzały na mnie.
- Zasłużył sobie - powiedziałam i wszyscy zaczęli się śmiać. Po chwili straciłam z oczu Łukasza. Pewnie Lewy dał mu jakieś ciuchy i poszedł się przebrać, pomyślałam. Dosiadłam się do Cathy, dziewczyny Hummels'a i wypiłam z nią po piwku. Fajna z niej dziewczyna, z początku myślałam, że to jakaś wielka damusia, ale jest całkiem spoko. Nawet umówiłyśmy się na zakupy przed imprezą sylwestrową. Mats wziął ją do tańca, więc zostałam sama. Lecz nie na długo, Lewy widząc mnie samą, wtrynił swoją dupę obok mojej.
- Co tak sama siedzisz - zapytał i objął mnie ręką, był już trochę podpity.
- Hummels porwał mi Cathy , więc zostałam sama - uśmiechnęłam się - a gdzie Twoja Ania?
- Nie wiem, zerwaliśmy jakieś 3 tyg. temu - powiedział.
- Ouu , przepraszam. Łukasz mi nic nie mówił, nie wiedziałam - zaczęłam się tłumaczyć.
- Nic się nie stało. Płakać po niej nie będę, znajdę sobie inną. Mam już chyba kandydatkę - puścił do mnie oczko.
- Mam chłopaka, więc musisz szukać gdzieś indziej Lewusiu - upiłam łyka piwa.
- Ściana nie chłopak, da się przestawić - powiedział, a ja zaczęłam się śmiać.
- Raczej chłopak nie ściana. Ale nie ważne, chodź zatańczyć - wstaliśmy z kanapy i poszliśmy w dancing.
Godzinę później zjawiła się Sara z Mo, więc miałam towarzystwo do końca imprezy. Do domu wróciliśmy z Łukaszem po 3, oczywiście taksówką, bo ten ciołek musiał się upić.
***
Poznałam mniej więcej całą rodzinę Piszczków. Bardzo mili z nich ludzie. Niestety trafiła się jedna osoba, przez którą zrobiło się mniej sympatycznie. Mianowicie Jola - kuzynka Łukasza była dość wredna dla mnie. Od samego jej przyjazdu coś jej nie pasowało w mojej osobie. Puszczałam uwagi dotyczące moich ciuchów, czy wyglądu. Oczywiście, gdy byłyśmy same. Przy rodzinie udawała bardzo miłą.
Jednak dzisiaj, w Drugi Dzień Świąt, przy kolacji
- Bardzo dobrze jej tak, gówniara głupia - pomyślałam. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Nie chciałam z nikim rozmawiać w takim stanie. Rozmazana, czerwone oczy...
Jednak pukanie nie ustawało, więc zmuszona podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
- Mogę wejść - zapytał nie kto inny niż Łukasz.
- Jeśli musisz - odwróciłam się i położyłam z powrotem - Tylko zamknij na klucz - dodałam i wtuliłam twarz w poduszkę, Łukasz przekręcił klucz i usiadł na łóżku.
- Chciałem Cię bardzo przeprosić za...
- Nie musisz. To nie Twoja wina, że masz niewychowaną kuzynkę - wtrąciłam mu się w zdanie.
- Wiem, że bardzo zabolały Cię jej słowa, ale nie przejmuj się nimi. Gówno wie o Twojej przeszłości. Ważne, że teraz masz mnie i rodziców - powiedział. Podniosłam się i mocno go przytuliłam.
- Dziękuję - powiedziałam mu do ucha, a on jeszcze mocniej mnie do siebie docisnął - Ejejej, bo mnie udusisz - zaśmiałam się, a on razem ze mną.
- Weź ogarnij twarz, bo wyglądasz strasznie - nabijał się Piszczek.
- Pff, dzięki - powiedziałam i wstałam - Myślałam, że w każdym stanie Ci się podobam.
- Przecież żartowałam - złapał mnie za rękę i pociągnął, tak, że wylądowałam na nim prawie go całując.
- Spadaj, już za późno - uszczypnęłam go w brzuch, wstałam z niego i szybko pobiegłam do łazienki. O Boże! - tylko to przyszło mi na myśl, gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Na prawdę strasznie wyglądałam. Tusz rozmazany na całej twarzy, co za wstyd !
Nalałam na wacik mleczka i doprowadziłam twarz do porządku. Gdy wyszłam Łukasz zaproponował mi mały spacer. Nie myśląc długo zgodziłam się. Ubrałam się ciepło i po chwili byłam gotowa do wyjścia. Gdy zeszłam na dół zaczęłam się rozglądać za całą rodziną. Lecz po krótkim poszukiwaniu, okazało się , że nikogo nie ma.
- Pojechali do wujka Henryka - powiedział Piszczek, który zjawił się nagle nie wiadomo skąd.
- Wystraszyłeś mnie - walnęłam go w ramię, po czym wyszłam na zewnątrz - Brrrr, jest tak zimno , a Tobie zachciało się na spacerek - trzęsłam się cała, gdy szliśmy jedną z uliczek.
- Mogę Cię rozgrzać - poruszał zachęcająco brwiami.
- Ciągnij się - pokazałam mu język - Nie zapominaj, że mam chłopaka, Ty jesteś moim bratem, i że kocham Mario - powiedziałam bez zastanowienia. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co przed chwilą powiedziałam. Spojrzałam na Łukasza i sądząc po jego minie, był trochę zdzwiniony.
- To dlaczego jesteś z Jake'iem - zapytał przerywając niezręczną dla mnie ciszę.
- Bo chcę zapomnieć o Mario - spuściłam głowę w dół.
- Wykorzystujesz go ! - wydarł się.
- Cichoo, wcale nie wykorzystuję. On mnie kocha, ja jego też tyle, że na swój sposób. On jest szczęśliwy, ja mniej więcej też, więc jest super - powiedziałam.
- Tak sobie wmawiaj.
- Oj przestań. Jest dobrze, tak jak jest - usłyszałam tylko ciche " mhm " ze strony Łukasza, a już po chwili leżałam na plecach cała w śniegu.
- Zabiję Cię - krzyknęłam i podniosłam się, a Łukasz zaczął uciekać, więc ja za nim. Niestety nie dane mi było daleko dobiec w moich zajebiście śliskich butach. Poślizgnęłam się i wylądowałam dupą na lodzie, na co głośno pisnęłam. Łukasz momentalnie znalazł się przy mnie i zamiast mi pomóc to ten praktycznie sikał ze śmiechu.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne. Pomógłbyś mi , a nie. Taki z Ciebie braciszek - obraziłam się.
- No przepraszam - zaczął mówić, lecz znów zaczął się głośno śmiać.
- Długo jeszcze ? Ten lód nie jest gorący, bo jakbyś nie zauważył to JEST LÓD! Po za tym dupa mnie boli przez Ciebie.
- Przeze mnie? Taa , jak zwykle wszystko na mnie - trochę spoważniał, po czym pomógł mi wstać.
- Auuu - złapałam się za swój obolały tyłek.
- Może masażyk - zapytał z tym swoim uśmieszkiem na twarzy.
- Jak zaraz dostaniesz kopa w dupe, to nie wiem, czy dalej będziesz się tak głupio uśmiechał - skwitowałam i ruszyłam w stronę naszego domu.
- Przecież to nie moja wina, że nie umiesz biegać - powiedział, gdy znalazł się obok mnie.
- Nie pogarszaj swojej sytuacji braciszku.
- W ogóle nie znasz się na żartach ! - udał obrażonego.
Postanowiłam nie odzywać się już nic. Do końca drogi powrotnej żadne z nas się więcej nie odezwało. Ja szłam z obolałym tyłkiem, a Łukasz nie chciał bardziej mnie denerwować.
Gdy byliśmy w domu poszłam do swojego pokoju. Wzięłam piżamę i poszłam się wykąpać. Po skończonej kąpieli wróciłam do pokoju. Biorąc laptopa i gasząc światło wpełzłam pod kołdrę. Poszukałam w internecie jakiegoś filmu i włączyłam go. Po 10 minutach, gdy zaczął się film do mojego pokoju wszedł Łukasz.
- Jak tyłek - zapytał i postawił na stolik dwa kubki z gorącą czekoladą i chipsy paprykowe.
- Dalej boli - skrzywiłam się i zrobiłam miejsce obok siebie.
- Już nie jesteś zła - zapytał zdziwiony i usadowił się obok mnie.
- Przecież to nie Twoja wina głupku, odwaliło mnie. Przepraszam - uśmiechnęłam się otrzymując to samo od Łukasza.
- Co oglądamy?
- Jakiś nowy horror znalazłam - powiedziałam i upiłam łyka czekolady, po czym otworzyłam paczkę moich ulubionych chipsów i zaczęliśmy je konsumować.
Oczywiście film okazał się bardzo, bardzo straszny dlatego Łukasz objął mnie swoim ramieniem, tak, że mogłam chować twarz w jego umięśnionym torsie, co bardzo mi się podobało. Wiem, że to mój brat, ale to co stało się między nami zmieniło nasze relacje brat-siostra. I choćbym bardzo chciała o tym zapomnieć, to nie dam rady...
Łukasz zaczął bawić się moim włosami, za co oberwał, bo nie lubię , gdy ktoś dotyka moich włosów. Położyłam laptopa na nogach Łukasza, by zmienić pozycję na bardziej leżącą, gdyż nie było mi zbytnio wygodnie w poprzedniej. Łukasz zrobił to samo kładąc laptopa na stolik. Był jeszcze bliżej mnie, jego ciało dotykało mojego. Wziął z powrotem laptopa i dalej oglądaliśmy film. Nagle Łukasz obrócił twarz do mojej i powoli zmniejszał odległość między naszymi ustami....
_______________________________________________________
Jestem straszna, za co bardzo Was przepraszam.
Pogubiłam się i straciłam całkowicie wenę, wplątałam się w coś, czego nie chciałam i nie wiem, jak to teraz odkręcić ;c
Myślę nad zawieszeniem tego bloga, aż do momentu, gdy coś wymyślę lepszego.
Pisałam ten rozdział ponad tydzień i wyszło, co wyszło ;/ Właśnie go skończyłam i nie chce mi się poprawiać błędów, gdyż jutro szkoła i trzeba iść spać ! ; x
Dziękuję za 10 tyś. wyświetleń ! Jesteście cudowni ;) Mam nadzieję, że nie opuścicie mnie ;>
Następny? Nie wiem kiedy, postaram się coś wymyślić , ale nic nie obiecuję ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Pozdrawiam, Karinka ! <3